Wojewoda lubelski Lech Sprawka podczas telekonferencji prasowej zorganizowanej w środę poinformował o powołaniu sztabu kryzysowego w związku ze zwiększającą się liczbą zachorowań na COVID-19.
- Mamy największy wskaźnik zakażeń w skali kraju: 0,68 na 10 tys. mieszkańców - stwierdził. - Na wysoką liczbę zakażeń składa się fakt, że mamy 16 aktywnych ognisk. Część z nich dotyczy placówek oświatowo-wychowawczych i szkół. Mamy również przypadki zakażeń i ognisk w żłobkach, ale mamy również w zakładach pracy i w jednym z urzędów gmin - dodał.
Zwiększający się poziom zachorowań jest już widoczny w szpitalach. Kto przede wszystkim wymaga intensywnej terapii? Te wątpliwości wyjaśnił w rozmowie z next.gazeta.pl prof. dr hab. n. med. Mirosław Czuczwar, jeden z największych specjalistów ds. zwalczania COVID-19 w kraju, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie (SPSK1).
- W tej chwili na oddziale zakaźnym mamy ok. 30 osób, a na oddziale intensywnej terapii pięć - wyjaśnił. Przyznał też, że jego szpital, który stanowi "pierwszą linię frontu" w obronie przed koronawirusem, odnotowuje wzrost liczby chorych na COVID-19 już od połowy sierpnia.
- 90 proc. pacjentów w najcięższym stanie to pacjenci niezaszczepieni. Dzisiaj trafili do nas dwaj młodzi ludzie, którzy będą musieli być wentylowani mechanicznie, a ryzyko ich zgonu można szacować na ponad 70 proc. - stwierdził Czuczwar.
- Jeżeli sytuacja będzie się rozwijała na Lubelszczyźnie, przy dużej niechęci do przestrzegania obostrzeń, co widać na każdym kroku, przy niskim współczynniku wyszczepień, to czeka nas wzrost logarytmiczny - stwierdził ekspert. - Mogę śmiało powiedzieć: Nie chcemy się szczepić, będziemy umierać - dodał.
Zdaniem prof. Czuczwara to, że większość osób wymagających intensywnej terapii, jest niezaszczepiona, to jasny dowód na skuteczność szczepień.
- Niestety bardzo dużo pacjentów, którzy trafiają do nas, na pytanie dlaczego się nie zaszczepili, odpowiadają, że nie czuli się zagrożeni. Bo są młodzi i nie mają chorób towarzyszących. A my właśnie przyjmujemy 23-latka bez żadnych chorób, niedługo będzie wentylowany respiratorem - stwierdził rozmówca Gazeta.pl
Wyjaśnił też, kto wciąż powinien obawiać się pandemii: - Kobiety w ciąży, ludzie z zaburzeniem odporności, są zagrożeni. Koronawirus to wciąż loteria. Nie wiemy, kto będzie miał ciężką postać, kto przejdzie lekko, jak zwykłe przeziębienie.
Ekspert uważa, że czwarta fala będzie przybierać na sile przede wszystkim tam, gdzie szczepienia nie cieszą się popularnością. - Wirus sobie hula szczególnie w tych regionach gdzie ludzie się nie chcą szczepić, takich jak Małopolska czy Podkarpacie. A jedyny sposób, by mieszkańcy tych regionów nie chorowali i nie roznosili choroby, to właśnie szczepienia - ocenił.
- Trzeba z przykrością stwierdzić, że część, może nawet połowa kraju, odrzuciła zdobycie nauki. Sam nie wiem w imię czego, lewoskrętnej witaminy C, czy innych cudownych sposobów na wirusa - dodał.
Zdaniem prof. Czuczwara przed ciężkim przebiegiem koronawirusa można wciąż się uchronić. - Jeszcze jest szansa. Przeciwwskazań, by zaszczepić się jak najszybciej, nie ma. Nawet jeśli ktoś nie myśli o sobie, niech pomyśli o rodzicach, dziadkach, ludziach w swoim otoczeniu. Szczepienia chronią także ich - stwierdził.
Jego zdaniem argumenty podnoszone przez przeciwników szczepień nie potwierdzają się - nie ma potwierdzonych negatywnych skutków przyjmowania szczepionek. Są natomiast dowody, że niezaszczepieni są bardziej narażeni na ciężki przebieg choroby, a nawet śmierć.