Podatek handlowy, który zaczął obowiązywać początku roku, okazał się wyjątkowo skutecznym źródłem uzyskiwania dochodu dla budżetu. Rząd przewidywał bowiem, że przyniesie on w tym roku ok. 1,5 mld zł. Tę kwotę od hipermarketów udało się już zebrać niemal w całości w ciągu zaledwie pierwszych siedmiu miesięcy roku.
Rząd zmienił więc prognozę i w nowelizacji ustawy budżetowej przyjął, że nowa danina da nieco ponad 2,5 mld zł - donosi TVN24.pl.
"W okresie pierwszych siedmiu miesięcy 2021 r. zrealizowano ponad 93 proc. dochodów z tytułu podatku od sprzedaży detalicznej zaplanowanych w ustawie budżetowej na rok 2021. W związku z powyższym konieczne stało się zwiększenie prognozy wykonania tych dochodów na koniec bieżącego roku do poziomu 2.525.000 tys. zł tj. więcej o 1.066.987 tys. zł (73,2 proc.) w porównaniu do ustawy budżetowej na rok 2021" - czytamy w rządowym dokumencie.
Minister finansów Tadeusz Kościński zapewniał pod koniec ubiegłego roku, że podatek handlowy, którym objęte są największe sieci, jest wprowadzony po to, by "wyrównać szansę między dużymi dyskontami a małymi polskimi sprzedawcami".
- To jest kamyczek do tego, żeby troszeczkę wyrównać szanse. (...) Jeśli nic nie zrobimy, to można sobie wyobrazić, że za 5-10 lat będziemy mieć bardzo mało polskich sklepów - stwierdził.
Tymczasem liczba placówek handlowych spada. Obecnie szacowana jest na 99,4 tys. Przed wprowadzeniem zakazu handlu była wyższa, wynosiła bowiem 106 tys. Zmiana uderza przede wszystkim w małe sklepy - w ciągu roku ubyło ich 1,6 tys. - wynika z danych wynika z danych NielsenIQ. W czerwcu tego roku placówek tego typu było w Polsce 27,6 tys.
W najbliższym czasie prowadzący sklepy będą musieli liczyć się z kolejną zmianą przepisów. Sejm przyjął bowiem nowelizację ustawy ograniczającej handel w niedziele. Przyjęty projekt zakłada, że w niedzielę niehandlową otwarte mogą być tylko te placówki, w których działalność pocztowa będzie przeważająca i wyniesie powyżej 50 proc. przychodów.