Tanio na stacjach benzynowych już było. 6 zł? Kwestia czasu. 7 zł? Nie do końca nierealne [WYKRES DNIA]

Notowania europejskiej ropy naftowej typu Brent dochodzą do 80 dolarów za baryłkę i są najwyższe od trzech lat. Znów na stacjach paliw widzimy też zwyżki cen. Średnio litr benzyny bezołowiowej "95" kosztuje już ponad 5,80 zł, litr diesla - ponad 5,60 zł. To najwięcej od 8-9 lat. Jak uważa w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ - powinniśmy się przyzwyczajać, że taki poziom cen będzie charakteryzowało nie słowo "drogo", ale "normalnie".
Zobacz wideo Stopy procentowe ani drgną. Zmowa Glapińskiego i Morawieckiego? Gowin: Nie wiem czy formalna, ale faktyczna tak

Dane e-petrol.pl są bezlitosne. Średnia cena benzyny bezołowiowej "95" na stacjach paliw w Polsce to obecnie już 5,82 zł - najwięcej od października 2012 r. Litr diesla kosztuje przeciętnie 5,61 zł - to z kolei najwyższy poziom od ośmiu lat. Na dokładkę gaz LPG - jego cena to już 2,81 zł za litr, droższy nie był od ponad dziewięciu lat.

embed

Droga ropa daje kopa

Co się dzieje? Główny powód jest ten sam, od kiedy gospodarka światowa z impetem ruszyła po pandemicznym zastoju - podaż ropy naftowej nie nadąża za galopującym wzrostem popytu. Tym bardziej, że sama napotyka na trudności. Dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z e-petrol.pl, przypomina, że globalna zwyżka cen jest podyktowana m.in. sezonem huraganów w regionie Zatoki Meksykańskiej, który ograniczył dynamikę przerobu ropy w USA. Zauważa także, że - zdaniem wielu - kraje OPEC+ zbyt wolno zwiększają produkcję. Robią to, ale poziomy wydobycia sprzed pandemii mają powrócić do poziomów sprzed pandemii dopiero w pierwszych miesiącach 2022 r.

Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ (Fundusz Inwestycyjny Zamknięty), do tej listy dorzuca w rozmowie z Gazeta.pl także efekty braku inwestycji w wydobycie w naznaczonym strachem i ryzykiem 2020 r. oraz ograniczeń środowiskowych.

To trochę jak z węglem - nikt w to specjalnie nie inwestuje, jest dużo ograniczeń. Amerykańskie władze nie są już bardzo przychylne wydobywaniu gazu łupkowego i ropy, starają się ograniczać nowe koncesje

- mówi Czopek. Jak dodaje, swoje trzy grosze dokłada też bardzo drogi gaz, który powoduje, że część instalacji przestawia się np. na olej opałowy, czyli pochodną ropy naftowej. Efekt - popyt na ropę w zasadzie do poziomów sprzed pandemii, wydobycie zaś jest wciąż o kilka milionów baryłek dziennie niższa. 

Notowania europejskiej ropy Brent (jej cena stanowi międzynarodowy punkt odniesienia) dochodzą aktualnie do 80 dolarów za baryłkę, poziomu najwyższego od trzech lat. Ale Dawid Czopek uważa, że nie jest ona jeszcze "strasznie droga". 

70-80 dolarów za baryłkę to poziomy, które widzieliśmy przed pandemią. Jak uwzględnimy inflację, która w ciągu tych około dwóch lat była wszędzie na świecie istotna, to jesteśmy mniej więcej na poziomach sprzed pandemii

- mówi zarządzający Polaris FIZ.

Ale "strasznie droga" wkrótce ropa może być. Analitycy Goldman Sachs prognozują, że na koniec roku ceny ropy Brent podskoczy do 90 dolarów za baryłkę. Dawid Czopek idzie jeszcze dalej i uważa, że w tym lub w przyszłym roku cena baryłki dojdzie nawet do 100 dolarów. 

Moim zdaniem, ropa będzie drożeć. Przed pandemią uważało się, że poziom równowagi to około sześćdziesiąt-sześćdziesiąt kilka dolarów za baryłkę - gdy było w miarę normalne wydobycie, normalny popyt. Dziś mamy do czynienia z dużą inflacją kosztów wydobycia - więc do tych 60 dolarów pewnie spokojnie możemy dołożyć 10-20 proc. z tytułu inflacji kosztowej. To raz, a dwa - popyt wraca, pojawiają się już prognozy, że w przyszłym roku będzie on znacznie wyższy od tego, co było przed pandemią. A podaż cały czas nie nadąża

- mówi ekspert.

Na nieszczęście dla nas, na drożejącą ropę nakłada się słaby złoty. Cena dolara amerykańskiego dochodzi już do 4 zł. Czopek nie ma więc dobrych wieści. - To, co widzimy na stacjach benzynowych boli i będzie bolało - uważa.

6 zł za litr benzyny "95" to kwestia czasu

Jeżeli spełnią się prognozy Goldman Sachs o cenie 90 dolarów za baryłkę, czy moje o zbliżaniu się do 100 dolarów, to zdecydowanie będziemy musieli liczyć z cenami z szóstką z przodu. To kwestia czasu, choć niekoniecznie najbliższych dni czy tygodni, bo stacje mają jeszcze spory zapas na marżach. Poza tym dwa koncerny paliwowe mocno oddziałujące na rynek - Orlen i Lotos - pewnie nie będą chcieli straszyć klientów tą ceną 6 zł, zwłaszcza obecnie w newralgicznym momencie - przed głosowaniem nad połączeniem tych firm

- mówi Dawid Czopek w rozmowie z Gazeta.pl. Ale nie ma wątpliwości, że tanio nie będzie.

Nawet jeśli nie zobaczymy teraz szóstki z przodu, to będziemy widzieć ceny 5,80-5,90 zł. A 6 zł jest nieuniknione. Czy za kilka tygodni czy miesięcy - nie wiem. Ale wydaje mi się, że w perspektywie kilku miesięcy te 6 zł jest niemal pewne

- uważa ekspert.

Podobnego zdania jest dr Jakub Bogucki z e-petrol.pl.

W tej sytuacji spodziewamy się, że na polskich stacjach nie zobaczymy raczej spadków, a wizja 6 zł za litr "95" robi się coraz bardziej realna. Naturalnie właściciele stacji mogą "walczyć marżami", aby taką psychologiczną barierę pokazać klientom jak najpóźniej, ale w warunkach rosnących cen chyba nie da się tego przeciągać w nieskończoność

- komentuje dr Bogucki.

Gdzie jest sufit dla wzrostu cen paliw? Na pytanie, czy 7 zł to już scenariusz kompletnie nierealny, Dawid Czopek odpowiada: "trochę tak, trochę nie".

Zakładając w miarę stały kurs USD/PLN, marż rafineryjnych itd., cena baryłki musiała być powyżej 100 dolarów. Ropa przejściowo, ale może wrócić na poziomy 110-120 dolarów za baryłkę. Jeśli tak się stanie, lądujemy powyżej 7 zł

- wylicza ekspert.

Droga benzyna? Tak może wyglądać nowa normalność

Zła wiadomość dla kierowców jest nie tylko taka, że 6 zł za litr diesla czy benzyny "95" to kwestia czasu. Niestety, według Dawida Czopka do aktualnych poziomów cen powinniśmy się powoli przyzwyczajać. Uważa, że - uwzględniając inflację - naturalną ceną ropy stanie się poziom ponad 70, blisko 80 dolarów za baryłkę. Czyli w zasadzie taki, jak obecnie. 

Oczywiście na rynku będą zdarzały się korekty. Gorsze wydarzenia albo podwyżki stóp mogą powodować przejściowe zmiany jej ceny. Ale uważam, że z fundamentalnych przyczyn ropa naftowa będzie dążyła do co najmniej 70-80 dolarów za baryłkę, z wyskokiem w ciągu najbliższych kilku miesięcy

- prognozuje ekspert. A to z kolei oznacza, że - przy założeniu względnie stałego poziomu kursu USD/PLN czy marż właścicieli stacji - ceny paliw, które dziś określamy jako bardzo wysokie, najwyższe od 8-9 lat, będą po prostu nową normalnością. 

Powrót w granice 5 zł, bez dużej liczby po przecinku, jest mało prawdopodobny. Z poziomu, który widzimy teraz, trudno będzie zejść

- uważa Czopek. 

Więcej o: