Polski Ład, który w życie ma wejść na początku przyszłego roku, był konsultowany z prezydentem, by uniknąć jego sprzeciwu, gdy ustawa trafi do podpisu - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Robocze konsultacje z przedstawicielami głowy państwa okazały się dobrym pomysłem, bo w pałacu pojawiły się wątpliwości wobec dwóch ważnych przepisów.
Pierwszy to rewolucja dotycząca wynajmu mieszkań. Od stycznia rozliczanie go na zasadach ogólnych, czyli według zwyklej skali podatkowej, miało być już niemożliwe. Projekt przepisów zakłada też zamknięcie możliwości amortyzacji budynków - zarówno mieszkalnych jak i gospodarczych.
Przedstawiciele prezydenta mieli przeciwko likwidacji amortyzacji protestować, ale ostatecznie wejdzie ona w życie. Tyle że nie od 2022, a od 2023 roku - donosi dziennik.
Kolejna sporna kwestia dotyczy abolicji podatkowej. Rząd chce dać zwykłym obywatelom i przedsiębiorcom szansę. Mogą ujawnić nielegalne dochody lub agresywną optymalizację podatkową "płacąc" jedynie 1 proc. wartości tego zobowiązania (ale nie więcej niż 30 tys. zł). A zamiast 75 proc. karnego podatku - taki obowiązuje, jeśli fiskus przyłapie nas na ukryciu majątku - miałby być stosowany ośmioprocentowy ryczałt.
Przedstawiciele prezydenta Andrzeja Dudy mieli wysunąć wobec tego zapisu wątpliwości konstytucyjne. W przeszłości Trybunał Konstytucyjny orzekł już bowiem, że abolicja podatkowa skierowana do konkretnej grupy daje im nieprzewidziane w ustawie zasadniczej przywileje.
Czy prezydent dał się przekonać do abolicji? Tego jeszcze nie wiadomo. - Mamy nadzieję, że nasze tłumaczenia przekonały prezydenckich ministrów i ostatecznie kłopotów z tego powodu nie będzie - twierdzi rozmówca "DGP".
Nowy program Prawa i Sprawiedliwości to jedna z największych rewolucji w polskim prawie od lat. Największe zmiany zajść mają w podatkach. PiS chce bowiem zwiększyć kwotę wolną od podatku z 8 do 30 tys. zł, przy jednoczesnym podniesieniu składki zdrowotnej. Wyższy ma być też drugi próg podatkowy.
I chociaż ustawa liczy blisko 700 stron, to rząd chce przepchnąć ją przez Sejm w mniej więcej dwa tygodnie. Podczas pierwszego czytania kluby parlamentarne dostały zaledwie pięć minut, by przedstawić swoje stanowisko, co daje średnio 0,4 sekundy na stronę.