W piątek 1 października Sejm przyjął projekt ustawy w ramach Polskiego Ładu, zakładającej rządowe dopłaty do wkładu własnego do kredytu mieszkaniowego. Za rządowym projektem ustawy "o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym oraz o spłatach tego kredytu dokonywanych w związku z powiększeniem gospodarstwa domowego" głosowali nie tylko posłowie z klubu PiS, ale także większość posłów Koalicji Obywatelskiej czy Koalicji Polskiej. Niemal jednogłośny sprzeciw wobec dokumentu wyraziła Lewica.
Ledwie kilka dni przed głosowaniem do Sejmu trafiła opinia Narodowego Banku Polskiego do projektu ustawy. Bank centralny wyraża w nim szereg poważnych obaw wobec proponowanych rozwiązań. Wprawdzie zauważa, że "rozwiązywanie problemów mieszkaniowych i wsparcie postaw pronatalistycznych zasługuje na zrozumienie", to jednak obawia się, że "wspieranie zakupów mieszkaniowych osób, które nie mają odpowiedniego wkładu własnego, wykreuje dodatkowy popyt".
Rodzi to ryzyko dalszego zwiększenia presji cenowej na już bardzo dynamicznym rynku mieszkań, na którym obecnie podaż może nie być w stanie podążać za wciąż rosnącym zapotrzebowaniem
- pisze NBP w opinii. Na marginesie, część obserwatorów jest zaskoczonych takimi słowami ze strony banku centralnego, biorąc pod uwagę, że za część wzmożonego popytu (w tym inwestycyjnego) odpowiada bardzo łagodna polityka pieniężna prowadzona przez NBP.
NBP w swojej opinii przekonuje też, że wsparcie publiczne dla części potencjalnych beneficjentów nie jest potrzebne. Jednocześnie wzrost cen mieszkań, który może nastąpić w efekcie programu, ograniczyłby dostępność mieszkań dla osób rzeczywiście potrzebujących pomocy.
Bank centralny zwraca też uwagę, że program gwarancji wkładu własnego stoi w sprzeczności z regulacjami ostrożnościowymi, a wręcz ingeruje w sferę oddziaływania Komisji Nadzoru Finansowego. Chodzi o to, że banki, udzielając kredytów, są zobowiązane kierować się m.in. limitami wysokości kredytu do wartości mieszkania. NBP wskazuje, że chronią one kredytobiorcę przed nadmiernym zadłużeniem, a także ograniczają ryzyko dla całego sektora bankowego.
Tymczasem gwarancje wkładu własnego będą działały jak złamanie tych zasad ostrożnościowych. Dlatego, według NBP, po wejściu w życie ustawy, "należy liczyć się z możliwością powstania niezamierzonych przez ustawodawcę konsekwencji w postaci osłabienia w dłuższym okresie stabilności systemu finansowego".
Zaproponowane rozwiązania mogą utrudniać skutecznie reagowanie na zmiany sytuacji na rynku, w tym w ramach sprawowania nadzoru makroostrożnościowego w sytuacji nadmiernego wzrostu kredytów mieszkaniowych, który zagrażałby powstaniu nierównowagi na rynku nieruchomości (tzw. bańki cenowej)
- pisze NBP w opinii.
Przyjęty przez Sejm projekt ustawy "o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym (...)" zakłada udzielenie przez BGK gwarancji do 20 proc. wartości udzielonego kredytu hipotecznego, maksymalnie do 100 tys. zł. Gwarancja ta ma być przez banki traktowana jak wkład własny do kredytu (ze spłatą rozłożoną na przynajmniej 15 lat).
Wraz z powiększeniem się rodziny beneficjenta programu, BGK ma spłacać część kredytu - 20 tys. zł w przypadku urodzenia się drugiego dziecka i 60 tys. zł w przypadku pojawienia się trzeciego i kolejnego dziecka.
Z programu będą mogły skorzystać osoby (małżeństwa lub osoby samotnie wychowujące dzieci) nabywające mieszkania w określonej limitami cenie.