Lekarz o epidemii: Trudno zrozumieć, skąd biorą się różnice w podejściu do zachowań prozdrowotnych

- Mamy typowe dla okresu jesiennego zaostrzenie epidemii chorób przenoszonych drogą kropelkowo-powietrzną. W tym COVID-19 - w taki sposób profesor Krzysztof Simon, członek Rady Medycznej przy premierze, komentuje najnowsze dane dotyczące liczby chorych na COVID-19.

Przeczytaj więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Reportaż z granicy, który otwiera oczy. To trzeba zobaczyć

Ostatnie dane Ministerstwa Zdrowia potwierdzają, że czwarta fala epidemii koronawirusa przybywa na sile. W sobotę resort informował o 3236 nowych przypadków zakażeń koronawirusem i 44 ofiarach śmiertelnych. Dobę wcześniej odnotowano 2771 zakażeń i 49 ofiar. A wcześniej 3000 przypadków i 60 zmarłych. 

O czym świadczą te dane? Profesor Krzysztof Simon, członek Rady Medycznej przy premierze oraz kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, w rozmowie z next.gazeta.pl, stwierdził, że "nie dzieje się nic nieprzewidywanego przez ekspertów, specjalistów chorób zakaźnych i epidemiologów". - Mamy typowe dla okresu jesiennego zaostrzenie epidemii chorób przenoszonych drogą kropelkowo-powietrzną. W tym COVID-19 - stwierdził. 

Mury na granicach EuropyPatrząc na inne płoty fortecy Europa, ten polski będzie z rozmachem. Tak wyglądają pozostałe [ZDJĘCIA]

Ekspert: Z pacjentami niezaszczepionymi, szczególnie w zaawansowanym wieku, może być różnie

Lekarz wyjaśnił też, jakie są, jego zdaniem, granice wydajności systemu ochrony zdrowia. - Jeśli liczba zakażeń dziennych nie przekroczy 30 tys. osób dziennie - wymagajacych hospitalizacji, a są to pobyty przynajmniej dwutygodniowe, to służba zdrowia - choć osłabiona zgonami i inwalidztwem części personelu po przebyciu COVID-19, da sobie radę - stwierdził.

- Natomiast z pacjentami niezaszczepionymi, szczególnie tymi w zaawansowanym wieku i z chorobami współistniejącymi, może być różnie - dodał. 

Prof. Simon: W niektórych regionach niechęć do szczepień

Rozmówca Gazeta.pl podkreślił też, że rozwój epidemii może przebiegać w sposób zróżnicowany dla poszczególnych regionów. - Wiadomo, że problem rosnącej fali będzie dotyczył całego kraju, chociaż w różnym nasileniu. Głównie ze względu na regionalną niechęć do - na dzień dzisiejszy - podstawowego (choć nie jedynego) elementu zapobiegania szerzenia się zakażeń. Są nimi szczepienia ochronne - stwierdził prof. Simon.

Podkreślił, że szczepionki - chociaż nie w 100 proc. - są wyjątkowo skuteczne. - Nie wiadomo jednak, na jak długo zabezpieczają populację przed zakażeniem SARSCov-2 i jego kolejnym wariantom - dodał lekarz. 

Odniósł się też do przeciwników szczepień. - Ludziom wykształconym trudno zrozumieć, skąd biorą się takie różnice regionalne w podejściu do zachowań prozdrowotnych. Dlaczego część ludzi tak zajadle zwalcza szczepienia? Nie tylko przeciwko/SARSCov-2 - spytał.

Podkreślił też, że wiele osób przeciwnych szczepieniom, gdy choroba zakaźna jednak ich dopadnie, pędzi do szpitala, aby się leczyć. -  A przecież dzięki szczepieniom tych chorób można by było uniknąć - stwierdził prof. Simon. 

Zdjęcie ilustracyjneProf. Zajkowska: Za rok będą już kraje, które zapomną o epidemii

Więcej o: