Po tym jak rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Manuel Campos Sánchez-Bordona oddalił skargi Polski i Węgier dotyczące tzw. mechanizmu praworządności, przybliża się czarny scenariusz dotyczący unijnych środków. Polska może być bowiem pozbawiona nie tylko pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, ale i z innych funduszy.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Komisja Europejska ma bowiem prawo odbierać fundusze państwom, które nie mają niezależnego wymiaru sprawidliwości - wyjaśnia "Rzeczpospolita". Zanim tak się jednak stanie, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej musi wydać wyrok. Ten spodziewany jest wiosną 2022 roku. Później kilka miesięcy może zająć wymiana korespondencji pomiędzy Warszawą a Brukselą. Ostatecznie jednak blokada pieniędzy dla Polski jest możliwa - tak jak ma to miejsce w przypadku środków z KPO.
W tej sprawie oczekiwania Brukseli zostały jasno sprecyzowane. Polska powinna wykonać wyrok TSUE i zlikwidować Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, a także przywrócić na stanowisko sędziów, którzy zostali zmuszeni do odejścia. Rząd zapowiada w tej sprawie kompleksową reformę, ale ta pozostaje jedynie mglistym zbiorem deklaracji.
Politycy obozu władzy przekonują, że brak środków z KPO, a nawet z unijnych funduszy, nie jest tragedią. Premier Mateusz Morawiecki jako przykład podał drogi. Stwierdził, że w nowym wariancie krajowego programu budowy dróg i autostrad, wartym 300 mld zł, 80 proc. środków pochodzi z budżetu państwa. - Nasz rozwój jest coraz bardziej oparty o wewnętrzne czynniki - stwierdził, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Wcześniej o unijnych środkach mówił Adam Glapiński, szef Narodowego Banku Polskiego, przekonywał, że środki unijne nie są niezbędne. Wtórowali mu politycy PiS. - My bez środków zagranicznych jesteśmy w stanie dokonać rozbudowy energetyki jądrowej, my bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie sobie doskonale zapewnić ten dynamiczny rozwój. Tym bardziej że duża część tych środków to jest pożyczka - stwierdził w kontekście KPO.
Sprawę skomentował też poseł PiS Marek Suski. Na antenie Polsat News zapytano go, czy "jesteśmy przygotowani na to, żeby nie dostawać środków unijnych". - Na pewno bez takich środków jesteśmy w stanie sobie poradzić - zapewnił. Jak ocenił jeśli wziąć pod uwagę wysokość składki, jaką wpłacamy i środki, jakie otrzymujemy z Unii, to różnica "to niewielka kwota w naszym budżecie". - To jest ze dwa procent - wyliczył Marek Suski.