W piątek 17 grudnia mamy poznać nowe taryfy na prąd i gaz - dowiaduje się Gazeta.pl. Podwyżki mają być istotne, od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent, w zależności od rodzaju odbiorcy i taryfy. Według Radia Zet, ceny prądu mają wzrosnąć o około 20, a gazu o około 40 proc. Od nowego roku czekają nas więc nowe podwyżki, które - na krótko i w części - ma złagodzić tarcza antyinflacyjna.
Więcej artykułów na tematy gospodarcze na stronie głównej Gazeta.pl.
Surowce energetyczne są drogie, a ceny uprawnień do emisji CO2 blisko historycznych szczytów - w czwartek rano to ponad 80 euro za tonę, ale w ubiegłym tygodniu przekroczyliśmy na chwilę poziom 90 euro. Energia elektryczna drożeje, a popyt na nią jest duży. Jak podawał niedawno portal wysokienapiecie.pl, mamy też problem z zapasami węgla w polskiej energetyce - w 23 firmach produkujące energię, czyli elektrowniach, spadły poniżej poziomu obowiązkowego.
Ta ostatnia kwestia to przejściowy kłopot, ale polska energetyka ma przed sobą znacznie poważniejsze. To z jednej strony ceny prądu, które podbijają inflację i budzą społeczne obawy, a w konsekwencji - obawy polityków. Oparcie systemu energetycznego na węglu podbija koszty produkcji energii i jej ceny dla odbiorców końcowych. Poza tym, ten system się starzeje.
- Wyszliśmy z PRL niestety bez elektrowni atomowej. Zostaliśmy z systemem elektrowni węglowych, elektrowni gazowych bardzo niewiele przez ostatnie lata zbudowaliśmy. Niestety, nasz miks energetyczny wygląda dramatycznie. Przez lata też niewiele się działo, budowano kolejne elektrownie węglowe, bo przypomnijmy, że elektrownia w Opolu, w Kozienicach, w Jaworznie to są wszystko bloki, które powstawały w ciągu ostatnich 10 lat. Pobudowaliśmy sobie duże nowe bloki węglowe, odejście od tego to na pewno nie jest łatwe wyzwanie - mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl Piotr Woźny, prezes ZE PAK. Obecnie Polska produkuje aż około 70 proc. energii elektrycznej z węgla.
Według naszego gościa wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 to jeden z argumentów, który doprowadził do przekonania w energetyce, że zmiana miksu jest niezbędna. Piotr Woźny uważa, że przejściowym paliwem w drodze do mocnego oparcia systemu na odnawialnych źródłach energii powinien być gaz.
Sam Piotr Woźny w zarządzanej przez siebie firmie stawia nie na gaz, a na odnawialne źródła energii. Na razie - według stanu na 2020 rok - 87 proc. źródeł produkcji energii w ZE PAK to węgiel brunatny - uważany za najbrudniejszy, 12 proc. to biomasa. Do 2030 roku spółka planuje zupełnie odejść od węgla. Stawia na fotowoltaikę - niedawno otworzyła największą farmę fotowoltaiczną w Polsce, energię z wiatru (m.in. na morzu, chce współpracować ze światowym liderem na tym rynku - duńską firmą Ørsted) oraz atomu - wspólnie z Synthosem, należącym do jednego z najbogatszych Polaków, Michała Sołowowa.
Całej rozmowy z Piotrem Woźnym, który przeszedł do prywatnego biznesu Zygmunta Solorza z rządu Mateusza Morawieckiego, gdzie zajmował się walką ze smogiem, można posłuchać pod tym linkiem.