Powodem nałożenia grzywny ma być nieusunięcie z Google treści, które Rosja uważa za nielegalne. Zasądzone 7,2 mld rubli - równowartość około 98 mln dolarów - to, jak wylicza Reuters, około 8 proc. rocznych przychodów z działalności Google w Rosji. Nowy sposób wyliczania kary podnosi jej wysokość - zauważa Reuters.
Więcej wiadomości ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Firma w przesłanej dziennikarzom wiadomości poinformowała, że będzie analizować orzeczenie sądu, a potem zdecyduje o dalszych krokach.
To nie pierwsza kara, jaką na technologicznego giganta nałożył sąd w Rosji. W tym roku zapłacił już ponad 32 mln rubli w związku z zarzutami ws. naruszeń dotyczących treści. Jak dotąd były to jednak relatywnie niskie kwoty. Podobne grzywny nałożono też na Facebooka i Twittera.
Jak zauważa Reuters, rosyjskie władze zwiększają naciski na zachodnie platformy społecznościowe, zarzucając im nieusuwanie treści uznanych przez te władze za nielegalne. Według oficjalnych wytycznych chodzi o materiały dotyczące narkotyków, broni i materiałów wybuchowych. Ale, jak zauważa agencja Associated Press, Rosja zarzucała firmom technologicznym z Zachodu, że nie usuwały ogłoszeń zapowiadających protesty poparcia dla Aleksieja Nawalnego, krytycznego wobec Kremla opozycjonisty, który przebywa w więzieniu. Protesty te nie odbywały się za zgodą władz.
Rosyjskie władze chcą też, by firmy przechowywały dane dotyczące obywateli Rosji na serwerach znajdujących się w tym kraju.