Rzadko oburzenie wśród obcokrajowców mieszkających w Rosji było tak ogromne jak teraz. W ubiegłym tygodniu ujawniono planowane zmiany w prawie, które zobowiązują zagranicznych pracowników do poddawania się szczegółowym badaniom lekarskim. Nowelizacja została uchwalona przez rosyjski parlament pod koniec czerwca i ma wejść w życie 29 grudnia.
Zgodnie z nowymi przepisami zagraniczni pracownicy, członkowie ich rodzin mieszkający w Rosji oraz cudzoziemcy, którzy chcą zostać w Rosji dłużej, muszą co trzy miesiące poddawać się badaniom na obecność chorób zakaźnych, takich jak kiła, HIV, trąd, gruźlica i COVID-19. Muszą również poddać się testowi na obecność narkotyków oraz złożyć odciski palców i oddać zdjęcie biometryczne.
Wszystkie nowe zasady dotyczą również dzieci w wieku powyżej sześciu lat. W przypadku wykrycia jednej z tych chorób wiza nie zostanie wydana lub istniejące pozwolenie na pobyt zostanie cofnięte. Dana osoba zostanie uznana za "niepożądaną" i poproszona o opuszczenie kraju. Już teraz cudzoziemcy muszą przedstawić negatywny wynik testu na HIV, gdy ubiegają się o wizę pracowniczą lub pozwolenie na pobyt w Rosji na okres dłuższy niż 90 dni.
Rosyjski rząd nie wyjaśnił jeszcze, co chce osiągnąć za pomocą nowych regulacji. W piśmie towarzyszącym projektowi ustawy zwrócono jednak uwagę, że obywatele Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii i Uzbekistanu stanowią największą część cudzoziemców mieszkających w Rosji - 2,5 mln. Ponieważ podlegają oni jedynie wyrywkowym badaniom lekarskim, istnieje ryzyko "przenikania i rozprzestrzeniania niebezpiecznych chorób zakaźnych w Rosji".
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Obywatele Białorusi są wyłączeni z nowych przepisów - prawdopodobnie dlatego, że Białoruś i Rosja są formalnie uważane za "państwo związkowe". Białorusini nie potrzebują wiz do Rosji, a przy poszukiwaniu pracy obowiązują ich znacznie uproszczone zasady.
Niemiecko-Rosyjska Izba Gospodarcza (AHK) od miesięcy próbowała za kulisami uniknąć wprowadzenia nowych przepisów, ale udało jej się osiągnąć tylko niewielki sukces - powiedział DW rzecznik prasowy AHK, Thorsten Gutmann. - Pierwotnie testy miały być wymagane przy każdym wjeździe, teraz mają być przeprowadzane co trzy miesiące - powiedział Gutmann.
O tym, gdzie i jak przeprowadzane będą testy, zadecydują rosyjskie władze. W przypadku cudzoziemców mieszkających w Moskwie, odpowiedzialne za to jest centrum migracyjne Sacharowo, oddalone o około 60 kilometrów od centrum miasta.
To, co się tam dzieje, to "czysta szykana" - napisał niemiecki przedsiębiorca w liście do AHK, po tym jak próbował wziąć udział w badaniach lekarskich. Cała procedura zajmuje co najmniej cztery pełne dni robocze - donosi Niemiec. Pierwszego dnia musiał stać godzinami w kolejce w każdym z czterech obszarów centrum migracyjnego, aby poddać się badaniom lekarskim - w pomieszczeniu, w którym znajdowało się kilkuset migrantów zarobkowych. "Nie zdziwiłbym się, gdybym złapał tam koronawirusa" - skarżył się niemiecki przedsiębiorca.
Podczas drugiej wizyty, jak relacjonował, większość dnia ponownie spędził w centrum Sacharowo, "bawiąc się w kuriera dla służb imigracyjnych: odbieranie zaświadczeń lekarskich i składanie ich w okienku dla wysoko wykwalifikowanych pracowników". Zgodnie z przepisami wszystko trzeba załatwiać osobiście. Kolejny dzień pracy musiał poświęcić na testy narkotykowe. A najpóźniej w styczniu musi się wybrać tam po raz kolejny na cały dzień, aby poddać się procedurom identyfikacyjnym, zostawić odciski palców i zdjęcie biometryczne.
Cała ta procedura jest - jego zdaniem - nie do przyjęcia, zwłaszcza gdy wymagana jest ona co trzy miesiące i w jej ramach mają być za każdym razem prześwietlane płuca. "Poszukam raczej innej pracy w Niemczech. I pewnie wielu ludzi tak właśnie myśli" - napisał Niemiec.
Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki donosi o fali oburzenia wśród niemieckich przedsiębiorców w Rosji, którzy "słusznie czują się nękani". Nowelizacja przepisów znacznie pogorszy atrakcyjność Rosji dla inwestycji zagranicznych, a także doprowadzi do odpływu wykwalifikowanych pracowników z zagranicy - ostrzega zarówno Komisja, jak i Niemiecko-Rosyjska Izba Gospodarcza. Zagrozi to rozwojowi gospodarczemu Rosji, do którego w znacznym stopniu przyczyniają się zagraniczni eksperci i menedżerowie.
Z inicjatywy Komisji i Izby dziesięć zagranicznych stowarzyszeń biznesowych, w tym Stowarzyszenie Europejskich Przedsiębiorstw (AEB) i Amerykańska Izba Handlowa (AmCham), w liście do rządu rosyjskiego jasno nazwało poważne konsekwencje nowych przepisów.
- Proponujemy między innymi obniżenie wymagań dotyczących zaświadczeń zdrowotnych dla zagranicznych specjalistów do rozsądnego poziomu i utrzymania dotychczasowych szerzej zakrojonych przepisów pobytowych również dla członków rodzin - powiedział w rozmowie z DW rzecznik prasowy Komisji Wschodniej Niemieckiej Gospodarki Christian Himmighoffen. Komisja liczy, że odpowiedzialne władze wysłuchają apelu. - Z naszych obserwacji wynika, że Rosja jest nadal bardzo zainteresowana współpracą z niemieckimi przedsiębiorstwami - dodał Himmighoffen.