Zakaz handlu w obecnej wersji można traktować jako fikcję. Bo co prawda galerie handlowe nie mają sposobu, by w niedziele objęte zakazem pracować, ale większość sieci handlowych już tak. Rząd zostawił bowiem w przepisach szeroko otwartą furtkę. Wystarczy podpisać umowę na świadczenie usług pocztowych - np. wydawanie paczek - by zyskać status placówek pocztowych. A te, zgodnie z dotychczasowymi przepisami, nie są objęte tak surowymi restrykcjami.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Wszystko zmieni się jednak w lutym, gdy w życie wejdą nowe przepisy. Status placówki pocztowej nie wystarczy już, by móc prowadzić sprzedaż. Czy to oznacza, że wszystkie sklepy będą zamknięte na cztery spusty?
Odporna na nowe prawo będzie najprawdopodobniej m.in. Żabka. Dyrektor zarządzający spółką Adam Manikowski wyjaśnił, że nowe przepisy pozwalają pracować w niedzielę. - Biorąc pod uwagę nową ustawę, która zacznie obowiązywać 1 lutego, sklepy Żabka będą mogły być cały czas dostępne i otwarte dla klientów, ponieważ ustawodawca, co bardzo nas cieszy, zadbał o interes małych sklepów - wyjaśnił w rozmowie z Business Insiderem. Jak zaznaczył decyzja o tym, czy sklep ma być otwarty, będzie zależeć od przedsiębiorcy.
Inne sklepy, działające na podobnych zasadach, również wciąż będą pracować. Warunek: za ladą musi stanąć właściciel, nie pracownik. Otwarte powinny więc pozostać sklepy sieci: Abc, Groszek, Carrefour Express, Stokrotka Express, Euro Sklep, Topaz.
Otwarte pozostaną też sklepiki rodzinne. Nowe przepisy nie zmienią bowiem sytuacji innych małych sklepów. Ich właściciele wciąż będą bowiem mogli korzystać z nieodpłatnej pomocy między innymi małżonka, dzieci, rodzeństwa. Te osoby nie będą mogły być jednak pracownikami lub zatrudnionymi w danej placówce handlowej.
Zamknąć najprawdopodobniej będą musiały się większe sieci takie jak Biedronka, Kaufland czy Lidl. Deklaracji z ich strony jednak nie ma, możliwe, że znajdą sposób, by móc prowadzić sprzedaż zgodnie z prawem.