Według czeskiego ministra do spraw europejskich Mikulasza Beka, toczony przez Polskę i Węgry spór z Unią Europejską osłabia sens współpracy wyszehradzkiej. W rozmowie z dziennikiem "Hospodarzske Noviny" czeski minister opowiedział się za wzmocnieniem współpracy Czech z Niemcami, Austrią i Francją.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Mikulasz Bek powiedział w wywiadzie o wyzwaniach stojących przed Czechami w związku z rozpoczynającym się w połowie roku przewodnictwem w Radzie Unii Europejskiej. Wśród priorytetów czeskiego rządu związanych z prezydencją wymienił kwestie dotyczące gospodarki cyfrowej i Europejskiego Zielonego Ładu.
Postaram się przekonać moich kolegów, że integracja jest naszą kotwicą
- stwierdził.
Nie wykluczył też, że Czechy będą musiały wkrótce zająć się kwestią przygotowań do przyjęcia euro. Jego zdaniem wymaga to wyjaśnienia czeskiemu społeczeństwu, czym jest istota wspólnoty europejskiej.
Mikulasz Bek wyjaśnił też, że nowi ministrowie nie rozmawiali dotąd na temat poparcia dla ewentualnych sankcji wobec Polski i Węgier. Zauważył jednak, że "w senacie wszystkie partie dzisiejszej koalicji rządzącej przekonywały, iż państwa członkowskie powinny szanować pewien zestaw wartości, od czego powinno być uzależnione korzystanie z unijnych przywilejów".
- Nie spodziewałbym się, że te same partie zapomną teraz o sprawie - powiedział Bek, dodając, że w Obywatelskiej Partii Demokratycznej, największym ugrupowaniu koalicyjnym, pojawiają się także głosy poparcia dla Polski i Węgier.
Zapytany o współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej wskazał, że jej sens osłabia spór dotyczący praworządności, który Polska i Węgry toczą z unijnymi instytucjami. - Czechy i Słowacja nie grają na tę samą nutę - powiedział minister.