Sprzedaż detaliczna w grudniu 2021 r. była wyższa niż przed rokiem o 8 proc. (w cenach stałych) - podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. W ujęciu miesięcznym - tj. w porównaniu z listopadem 2021 r. - sprzedaż detaliczna była wyższa o 14,9 proc.
Wzrost sprzedaży w ujęciu cen stałych o 8 proc. rok do roku oznacza (w pewnym uproszczeniu), że o tyle więcej towarów kupili Polacy w grudniu 2021 r. niż rok wcześniej. Gdyby do tych danych dołożyć inflację - czyli pokazać, o ile więcej pieniędzy Polacy zostawili w sklepach - to skala wzrostu sprzedaży detalicznej wyniosłaby aż 16,9 proc. (i 15,8 proc. miesiąc do miesiąca, tj. w porównaniu z listopadem 2021 r.).
Rok do roku najmocniej wzrosła sprzedaż w kategorii "tekstylia, odzież, obuwie" (o ponad 31 proc.). Na przeciwnym biegunie są "pojazdy samochodowe, motocykle, części", których sprzedaż spadła o 8,5 proc.
Mimo dużego wzrostu sprzedaży, można powiedzieć, że dane są pewnym rozczarowaniem. Odczyt jest poniżej oczekiwań ekonomistów. Konsensus prognoz według ankiety ISBNews wynosił 9,5 proc. rok do roku (w cenach stałych). Eksperci zdają sobie sprawę, że w porównaniach rok do roku należy brać poprawkę na specyficzną sytuację z obostrzeniami w listopadzie i grudniu 2020 r., ale mimo tego spodziewali się, że wzrost sprzedaży będzie bardziej imponujący.
Przez większość listopada 2020 r. galerie handlowe były zamknięte, co przyczyniło się do skumulowania zakupów na początku grudnia 2020 r. (realizacja odłożonego popytu). Tym samym, z uwagi na efekty wysokiej bazy, prowadziło to do spadku tempa wzrostu sprzedaży detalicznej w grudniu 2021 r.
- zwracają uwagę ekonomiści Credit Agricole. Wskazują także na znaczące pogorszenie nastrojów konsumenckich pomiędzy listopadem na grudniem 2021 r. Czynnikiem ograniczającym wzrost sprzedaży detalicznej w grudniu ub.r. było też rozprzestrzenianie się pandemii COVID-19 (choć tu wpływ ten był częściowo kompensowany przez zakupy w internecie).
Ekonomiści PKO Banku Polskiego uważają z kolei, że wynik sprzedaży detalicznej w grudniu został zaniżony przez ograniczenia podażowe m.in. w sprzedaży samochodów czy sprzętu RTV/AGD i mebli. Czyli - choć część osób miała pieniądze i chęci na zrealizowanie jakiegoś zakupu, to jednak zwyczajnie nie mogła dostać "od ręki" (czy chociaż w "normalnym" terminie) danego towaru.
Według ekonomistów z Polskiego Instytutu Ekonomicznego kolejne miesiące przyniosą kontynuację osłabienia wzrostowego trendu sprzedaży detalicznej. Powód? Między innymi rosnące zagrożenie epidemiczne i słabsza koniunktura.