Bitcoin od lat jest symbolem wciąż rozwijającego się rynku kryptowalut. Stał się wręcz synonimem określającym całą gałąź cyfrowych płatności. Kryptoinwestorzy nie mają jednak powodów do radości - jego cena w ostatnie dwa miesiące spadła o połowę. Czy to już moment, żeby wyprzedawać oszczędzone kryptowaluty?
Wahanie cen na rynku kryptowalut wynika z ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego. Portal innpoland.pl pisze, że zdaniem analityków to efekt spadku zainteresowania inwestorów ryzykownymi operacjami. W USA rosną obawy o inflację, spodziewane jest zwiększenie podwyżek stóp procentowych przez bank centralny USA.
Nie tylko bitcoin traci w ostatnim czasie. Inwestorzy, którzy swoje środki lokują w akcjach na giełdzie, również tracą. Największe korporacje finansowe S&P 500 i Nasdaq odnotowały ogromne tygodniowe spadki procentowe. Były to największe straty od początku pandemii w marcu 2020 roku. Wraz ze spadkiem akcji, musiały stracić również bardziej ryzykowane aktywa, jak kryptowaluty.
Bitcoin i cały rynek kryptowalut coraz częściej spotyka się z ograniczeniami ze strony rządów państw. Na początku stycznia w Holandii podniesiono temat całkowitego zakazu kryptowalut, ponieważ wpływa on na klimat i przybliża świat do katastrofy klimatycznej. Jak obliczyli naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge, pojedyncza transakcja z wykorzystaniem kryptowalut takich jak bitcoin wiąże się z emisją ok. 402 kg dwutlenku węgla. Przeciętne gospodarstwo domowe emituje tyle samo CO2 przez trzy tygodnie.
Nie wszyscy wróżą bitcoinowi upadek. Jak czytamy na innpoland.pl Goldman Sachs, jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie, opublikował raport, w którym przewiduje, że w ciągu najbliższych 5 lat wartość bitcoina osiągnie 100 tys. dolarów.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl