O tym, czy epidemia COVID-19 przybiera, czy też traci na sile, świadczą nie tylko oficjalne dane Ministerstwa Zdrowia. Istotnym wskaźnikiem może być też liczba sprzedanych testów. A ta, jak wynika z analiz firmy PEX PharmaSequence, sięgnęła w styczniu 2,43 mln sztuk w samych tylko aptekach - donosi 300Gospodarka.pl
W porównaniu z grudniem wzrost jest znaczący, bo w monitorowanych przez agencję placówkach sprzedaż wyniosła 982 tys. szt. W listopadzie testów sprzedano z kolei jeszcze mniej, bo 272 tys.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Jak wyjaśnia portal, PEX PharmaSequence nie monitoruje wszystkich aptek, a połowę. Sprzedaż testów prowadzą też markety i drogerie. A to pozwala szacować, że testów sprzedało się w Polsce znacznie więcej - wg szacunków nawet cztery mln.
W praktyce może to oznaczać, że oficjalny system nie widzi 42. proc. wykrytych testów, które Polacy wykonali. Z danych wynika też, że sprzedaż testów w aptekach gwałtownie przyrasta od jesieni, chociaż w tym samym czasie większa jest też liczba badań przeprowadzanych oficjalnie.
I tak w listopadzie apteki sprzedały 0,27 mln testów, a oficjalnie wykonano ich 2,23 mln. W grudniu sprzedaż w samych tylko aptekach osiągnęła poziom 0,98 mln, a testów zarejestrowanych przez system było 2,76 mln. W styczniu dysproporcja pomiędzy testami z samych tylko aptek a testami oficjalnymi jest jeszcze niższa. W placówkach sprzedano ich 2,43 mln, a w szpitalach i innych punktach wykonano 3,34 mln.
Od zeszłego tygodnia do systemu testowania na COVID-19 dołączyły też apteki, które wykonują testy genowe. Prof. Jakub Swadźba, prezes spółki Diagnostyka, która prowadzi największą w Polsce sieć laboratoriów diagnostycznych, w rozmowie z next.gazeta.pl wyjaśnia, że różnice względem testów PCR są istotne.
- Testy antygenowe są z powodzeniem używane w diagnostyce. Mają co prawda mniejszą czułość niż testy PCR, ale po pierwsze są tańsze, a po drugie - szybsze. Producenci wskazują, że skuteczność tego typu testów sięga 95-97 proc. Ja, w oparciu o praktykę, powiedziałbym, że to raczej 70-80 proc, a ostatnio mówi się, że nie zawsze wykrywają wariant omikron - mówi w rozmowie z Gazeta.pl.
Jego zdaniem pobieranie próbek w aptekach budzi wątpliwości prawne, bo farmaceuta, zgodnie z przepisami, pobierać może jedynie próbki do badania skuteczności farmakoterapii, czyli będzie to wykonywał niezgodnie z prawem. Tego jednak nie da się zmienić rozporządzeniem i trzeba by zmienić ustawę, by farmaceutom nie zagrażały sankcje karne w przypadku jakichś błędów - wyjaśnia.
- To, z czym nie mogę się zgodzić, to wykonywanie bezpłatnych testów antygenowych wyłącznie w aptekach. Laboratoria diagnostyczne pierwotnie nie zostały uwzględnione w tej procedurze, choć od samego początku pobierają materiał do badań PCR m.in. w swoich punktach drive-through - dodaje.