Kanclerz Niemiec ogłosił wstrzymanie certyfikacji Nord Stream 2 - odpowiedni wniosek został przekazany do niemieckiego regulatora. Decyzja Olafa Scholza to reakcja na uznanie przez Rosję niepodległości samozwańczych, separatystycznych republik w Donbasie, na wschodzie Ukrainy. Władimir Putin poinformował o tym w poniedziałek i już następnego dnia w "republikach ludowych" - donieckiej i ługańskiej pojawiło się rosyjskie wojsko, wysłane tam "w celu zapewnienia pokoju".
"To niezbędny krok administracyjny, aby nie było certyfikacji rurociągu. Bez tej certyfikacji Nord Stream 2 nie może rozpocząć działalności" - powiedział kanclerz Niemiec. To też duży i ważny ruch Berlina, który jak dotąd opierał się naciskom na zatrzymanie inwestycji, której od dawna sprzeciwia się m.in. Polska. Gazociąg zwiększy uzależnienie Europy od surowca z Rosji. To, jak bardzo takie uzależnienie jest niebezpieczne, widać było w ostatnich miesiącach, kiedy Moskwa podsycała kryzys energetyczny na kontynencie (sprzedając mniej surowca niż zwykle), przez co ceny gazu rosły.
To, co dzieje się na wschodzie, wpływa także na inne surowce, w tym rynkowe notowania ropy naftowej, która zbliża się do ceny 100 dolarów za baryłkę. Co agresywne działania Rosji oznaczają dla energetyki w Europie? Z czym należy się liczyć, czego obawiać i jak Zachód powinien zareagować? O tym w najbliższy czwartek o godz. 12:00 porozmawiamy w Gazeta.pl w programie Q&A z Szymonem Kardasiem, ekspertem Ośrodka Studiów Wschodnich. Zapraszamy do przesyłania pytań na adres: news_gazetapl@agora.pl.