70-100 tys. pracowników sektora IT może w kwietniu opuścić Rosję, według prognozy Rosyjskiego Stowarzyszenia Komunikacji Elektronicznej, na którą powołuje się agencja Interfax. Ma to być już druga fala exodusu po 24 lutego, czyli ataku Rosji na Ukrainę. W trakcie pierwszej wyjechało 50-70 tys. informatyków. Migrują m.in. do Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Armenii, Gruzji i krajów bałtyckich.
Jak mówił w zeszłym tygodniu szef stowarzyszenia Siergiej Plugotarenko w moskiewskim parlamencie, kolejna fala wyjazdów z pewnością dojdzie do skutku mimo tego, że część osób powstrzymują m.in. drogie bilety, wysokie koszty życia za granicą, brak możliwości wykonania operacji finansowych czy fakt, że na Rosjan za granicą "nikt nie czeka".
Rosyjskie ministerstwo cyfryzacji chce zatrzymać fachowców z sektora IT w kraju. W celu wsparcia branży przygotowało pakiet zakładający m.in. zwolnienie firm informatycznych z podatku dochodowego oraz kontroli skarbowej na trzy lata czy odroczenie obowiązku służby wojskowej dla pracowników. Przedsiębiorstwa z sektora mogą także ubiegać się o preferencyjne pożyczki, a ich pracownicy - o kredyty mieszkaniowe na szczególnie atrakcyjnych warunkach.
Ale nie wszyscy w Rosji uważają, że informatyków w kraju należy zatrzymywać prośbą - preferencjami podatkowymi czy kredytowymi. Według niektórych lepsza byłaby groźba. Takiego zdania jest m.in. Jewgienij Prigożyn, właściciel holdingu Concord. To bliski współpracownik prezydenta Rosji, nazywany "kucharzem Putina" (jest także restauratorem). Jego Agencja Badań Internetu to farma trolli zalewająca sieć prorosyjską dezinformacją. Prigożyn ma być też odpowiedzialny za rozmieszczenie najemników z Grupy Wagnera w Ukrainie.
Prigożyn przygotował projekt ustawy, która miałaby utrudnić specjalistom IT exodus z Rosji. Dokument zakłada, że programista musiałby uzyskać zezwolenie na pracę za granicą od Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Każdy wyjazd musiałby być zgłoszony przynajmniej miesiąc wcześniej. Proponowana kara za nieprzestrzeganie tych restrykcji miałaby wynieść 100 tysięcy rubli (ok. tysiąc dolarów). Próba obejścia regulacji mogłaby też oznaczać dalsze ograniczenia w wyjeździe z kraju. W projekcie ustawy czytamy, że "masowe wyjazdy informatyków mogą negatywnie wpłynąć na cyberbezpieczeństwo państwowych systemów, sieci i programów".
Oficjalnie Kreml jest przeciwny temu pomysłowi. Ograniczeniom kategorycznie sprzeciwiło się Ministerstwo Cyfryzacji, które przekonuje, że rozwiązanie tylko przyspieszyło drenaż mózgów w Rosji. "Musimy zapewnić im godne konkurencyjne warunki pracy, a nie wprowadzać ograniczenia" - argumentuje. O wspieraniu sektora IT, a nie implementowaniu zakazów, myśli także wicepremier Dmitrij Czernyszenko. "Rząd nie wprowadzi żadnego zakazu wyjazdów informatyków za granicę" - powiedział Czernyszenko.