Dr Anna Brończyk-Puzoń, dietetyczka kliniczna z Bielska-Białej, opisała na Facebooku, co przytrafiło jej się podczas wtorkowych zakupów w Biedronce przy ul. Komorowickiej. Kobieta twierdzi, że "zapomniała wyłożyć na taśmę siatkę za 3,99 zł, którą trzymała w rękach", gdy ekspedientka kasowała produkty. Kiedy klientka odebrała rachunek, podszedł do niej ochroniarz, wylegitymował się i oznajmił, że "dokonała kradzieży" reklamówki.
- Standardowo, wypakowałam wszystko na taśmę. A że tam akurat siatek nie było, poszłam do kasy obok - powiedziała Brończyk-Puzoń w rozmowie z Interią. - Widziałam, że za mną stoi długa kolejka, a pani już skanowała moje produkty, więc szybko zaczęłam je pakować. Zapłaciłam za zakupy, odeszłam dosłownie dwa kroki i nagle przede mną wyrósł pan ochroniarz - dodała.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Dietetyczka podkreśliła we wpisie, że od razu przeprosiła i chciała natychmiast zapłacić za torbę. "Czekaliśmy pół godziny na przyjazd kierownika i policji. Nie dano mi szansy na uregulowanie kosztów mimo wielu próśb. Zakupy zrobiłam za prawie 200 zł, dlaczego miałabym kraść siatkę za 3,99 zł?" - zapytała i podkreśliła, że całe zajście było zawstydzające i stresujące zarówno dla niej, jak i 9-letniego syna.
Wezwani na miejsce policjanci wystawili pani Annie 20 zł mandatu "za kradzież towaru". - Miałam wrażenie, że oni też wiedzą, że sytuacja jest kuriozalna - powiedziała Interii. - Po setkach komentarzy [na Facebooku - red.] widzę, że nie jestem odosobniona w tym, co mnie spotkało. Jest to dla mnie potwierdzenie, że to nie jest normalne - dodała.
Interia poprosiła bielską policję o skomentowanie incydentu. - Kradzież należy do kategorii wykroczeń szczególnie uciążliwych dla społeczeństwa. Policja zobowiązana jest do przyjęcia każdego zgłoszenia kradzieży bez względu na jej wartość - powiedział portalowi Roman Szybiak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Wyjaśnił, że 20 zł to najniższa grzywna przewidywana za wykroczenie kradzieży. - Warunkiem nałożenia mandatu karnego przez policjanta jest przyznanie się przez osobę do winy. Tak więc pani zapewne przyznała się do winy i popełnienia tej kradzieży. O tym, czy wobec sprawcy zastosować środek oddziaływania wychowawczego, czy zaproponować grzywnę w drodze mandatu karnego, decyduje policjant prowadzący czynności na miejscu - dodał rzecznik.
Do sprawy pod postem pani Anny odniosła się sieć Biedronka. "Jest nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji, informujemy jednak, że zewnętrzna firma świadcząca usługi ochroniarskie zgodnie z obowiązującą ich procedurą ma obowiązek wezwania policji w każdym przypadku wykrycia przekroczenia towaru przez linię kas bez dokonania płatności". W oświadczeniu dodano, że "sieć Biedronka nie ma wpływu na wynik działań prowadzonych przez uprawnione do tego organy".
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>