Gerhard Schroeder w ostatnich miesiącach jest mocno krytykowany za swoje stosunki z Rosją. Były kanclerz Niemiec jest wieloletnim przyjaciele Władimira Putina. Niemieccy politycy oskarżają go o zajmowanie wysokopłatnych stanowisk w rosyjskich spółkach, z czego nie zrezygnował mimo wojny, jaką Rosja wywołała na Ukrainie. Członkowie jego partii SPD wzywają Schroedera do wystąpienia z ugrupowania.
Gerhard Schroeder niedawno zrezygnował ze stanowiska szefa rady nadzorczej w rosyjskiej spółce Rosnieft. Wciąż jednak pozostaje lobbystą spółek zależnych Gazpromu - Nord Stream oraz Nord Stream 2. Dostał jednak szansę, by zostać wcielonym bezpośrednio w struktury firmy.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
We wtorek Gazprom oficjalnie bowiem nominował Gerharda Schroedera to Rady Nadzorczej spółki - poinformowała niemiecka telewizja n-tv. Wieczorem okazało się, że jednak nie przyjął zaproponowanego mu stanowiska. "Z nominacji do rady nadzorczej Gazpromu zrezygnowałem już dawno. Zgłosiłem to również firmie. Dlatego jestem zaskoczony różnymi doniesieniami, które się dzisiaj na ten temat pojawiły" - napisał w oświadczeniu były kanclerz Niemiec.
Pod koniec kwietnia w wypowiedzi dla "New York Times" Schroeder mówił, że nie wie, czy przyjmie propozycje i jest to wciąż otwarta sprawa.
"Gerhard Schroeder nie wypełnia żadnych bieżących zobowiązań, wynikających z urzędu byłego kanclerza federalnego" - oświadczyli przedstawiciele partii koalicyjnych w komisji budżetowej Bundestagu. "Tym samym nie istnieje przesłanka dla uposażenia na cele biurowe i personalne dla byłego kanclerza" - wyjaśniono. W zeszłym roku wydatki na utrzymanie personelu biura Schroedera oraz podróże jego pracowników opiewały na 419 tysięcy euro. Przywilej ten został mu odebrany ze względu na jego powiązania z Rosją.
O objęcie sankcjami Gerharda Schroedera, jeśli nie zrezygnuje on z zasiadania w rosyjskich spółkach, zaapelowali z kolei europosłowie. Deputowani przyjęli rezolucję w sprawie skutków społecznych i gospodarczych dla Unii związanych z rosyjską wojną na Ukrainie.
W dokumencie napisano, że byli politycy z Finlandii, Francji i Austrii niedawno zrezygnowali ze stanowisk piastowanych w rosyjskich firmach i Parlament Europejski domaga się, by inni politycy, w tym Gerhard Schroeder, zrobili to samo. Deputowani wezwali ponadto kraje członkowskie do rozszerzenia listy osób objętych unijnymi sankcjami o europejskich członków zarządów dużych rosyjskich przedsiębiorstw i polityków, którzy nadal otrzymują rosyjskie pensje.
To kolejna presja Parlamentu Europejskiego na unijne rządy w sprawie zaostrzenia sankcji wobec Rosji za jej napaść na Ukrainę i osób, które popierają jej politykę. Jednak to apel symboliczny, bo o nałożeniu sankcji decydują unijne kraje i każda decyzja wymaga jednomyślności.