Andriej Mielniczenko to jeden z rosyjskich oligarchów, którzy zostali objęci sankcjami w związku z wojną w Ukrainie. Jeszcze w marcu Włochy zatrzymały należąca do niego łódź "SY A". To największy jacht żaglowy na świecie, warty 500 mln dolarów. Innych sankcji Mielniczenko zdołał jednak uniknąć, przepisując majątek na żonę - ujawnia Reuters.
Mielniczenko przepisał majątek na żonę 8 marca, w dniu swoich 50. urodzin. Aleksandra Mielniczenko stała się wówczas rzeczywistą właścicielką SUEK AO, największej spółki węglowej w Rosji, oraz EuroChem Group AG, jednego z największych producentów nawozów na świecie.
Wcześniej Mielniczenko był właścicielem obu firm, ale tylko pośrednio. Całość była bowiem rozproszona między trusty i firmy od Moskwy, poczynając, przez szwajcarskie miasto Zug, na Cyprze i Bermudach kończąc. W tym łańcuchu powiązań jego żona była jednak cały czas druga w linii właścicielskiej już od 2006 roku, co potwierdziły trzy osoby, które chciały pozostać anonimowe. To oznaczało, że w przypadku śmieci oligarchy, firmy i tak by przeszły do rąk Aleksandry Mielniczenko. By uniknąć więc sankcji, Rosjanin uruchomił proces, który już wcześniej był zaplanowany na wypadek jego śmierci.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
SUEK odmówił komentarz w sprawie. Eurochem potwierdził, że po odejściu Mielniczenki ze spółki 90 proc. EuroChemu trafiło automatycznie do jego żony. Reuters nie zdołał skontaktować się z oligarchą i jego żoną.
Oligarcha znalazł się na liście sankcyjnej Unii Europejskiej już 9 marca, ledwie dzień po przeniesieniu własności firm na żonę. Przed tą operacją był jednym z najbogatszych Rosjan. Ubiegłoroczna lista Forbesa kwalifikowała go na ósmym miejscu z majątkiem szacowanym na 18 miliardów dolarów.
W marcu, po wpisaniu na listę sankcyjną Mielniczenko w wypowiedzi dla Reutersa powiedział, że wojna w Ukrainie jest prawdziwą tragedią i apelował o pokój. Jego rzecznik poinformował wówczas, że oligarcha nie ma żadnych powiązań politycznych.