Jak donosi portal innpoland.pl Polska zaczęła dostarczać paliwo do Ukrainy w związku z brakiem benzyny na wielu stacjach i tworzeniem się tam ogromnych kolej. Doprowadzało to do sytuacji, w której stacje wprowadzały limit – 20 litrów na osobę. Wynika to z tego, że 97 procent paliw było dostarczanych do Ukrainy z Rosji i Białorusi, co teraz oczywiście nie jest możliwe.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.
Według informacji portalu eurointegration.com 18 maja doszło do spotkania między wicepremierką Ukrainy Julią Svyridenko, a ministerką klimatu i środowiska Anną Moskwą, podczas którego ustalono, że Polska przekaże ze swoich rezerw 25 tys. ton benzyny, który miały nasycić rynek paliw w Ukrainie w czasach niedoboru. W poniedziałek 30 maja Moskwa poinformowała, że ta pula się skończyła, a za kolejne dostawy Polska będzie pobierać opłaty.
- Zwykle te dostawy płyną rurociągami, więc musieliśmy uruchomić nowe kanały dostaw. Realizujemy je na bieżąco, utrzymując priorytet zaopatrzenia rynku polskiego. Spółki paliwowe na Ukrainie radzą sobie dobrze. Nasze dostawy to odpowiedź na sytuację kryzysową, ale ten sektor jest dobrze zorganizowany, więc nie widać tam potencjału rynku - przekazała w rozmowie z portalem Biznes Alert ministerka Anna Moskwa.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Ministerka wyjaśniała, że Polska aktualnie jest w trakcie fuzji Orlenu i Lotosu, a dalsza ekspansja może temu procesowi zaszkodzić. Moskwa poinformowała, że trwają ostatnie rozmowy z Komisją Europejską, a Polska jest na końcowym etapie zatwierdzenia środków zaradczych. Proces ten ma zakończyć się w najbliższych miesiącach.
Fuzję otwarcie krytykuje m.in. Piotr Woźniak, były minister gospodarki w rządzie PiS, który uważa, że sprzedaży części stacji Lotosu węgierskiemu koncernowi MOL to wpuszczenie firm rosyjskich na polski rynek.
- Węgierski MOL jest faktycznym, wieloletnim partnerem biznesowym i sojusznikiem Gazpromu. Grzech polskich polityków polega na tym, że zaprosiliśmy twardego sojusznika Putina do Polski - podkreślał Woźniak w wywiadzie dla Next.gazeta.pl.