Miał być węgiel, będzie miał? Eksperci o tym, co w Kolumbii mogła zamówić Anna Moskwa

Ministerka klimatu Anna Moskwa zapewniła w mediach społecznościowych, że w Polsce nie zabraknie węgla. Rosyjski surowiec ma zastąpić import z Kolumbii, RPA czy Australii. Resort szybko przyznał jednak, że importowany węgiel ma trafić do przedsiębiorstw. - To w niewielkim stopniu ratuje klientów przed drożyzną - mówi przedstawiciel branży węglowej.

Węgiel, pomimo zakończenia sezonu grzewczego, jest jednym z najbardziej poszukiwanym towarów. Polacy najwyraźniej już przygotowują się do kolejnej zimy, bo nawet internetowy sklep Polskiej Grupy Górniczej odnotowuje oblężenie. Najnowsze doniesienia mówią o tym, że surowiec próbowało kupić w nim 100 tys. osób. Towar zdołało zamówić zaledwie ok. 6 tys. osób. 

Zobacz wideo Czym się różni pogoda od klimatu? „Są jak nastrój kontra charakter"

Rząd uspokaja, branżą wątpi. Czy importowany węgiel będzie tani?

Skąd te obawy Polaków? Ceny węgla rosną, tona w składzie kosztuje już nawet ponad 3000 zł. Anna Moskwa, szefowa resortu środowiska, zapewnia, że Polacy powinni przestać się martwić, bo rząd zapełnia lukę powstałą po zrezygnowaniu z węgla rosyjskiego. 

- Na dziś mamy zabezpieczone ponad 8 mln ton węgla. Jesteśmy po bezpiecznej stronie - napisała w swoim komentarzu w mediach społecznościowych. 

Surowiec pochodzi z importu. Branżowi eksperci mają jednak wątpliwości co do efektywności działań rządu. Jednym ze źródeł czarnego złota ma być bowiem Kolumbia. 

- Oferuje głównie miał, który nie nadaje się do palenia w piecu. Ten węgiel trzeba przesortować, a groszku zostanie około 25-20 proc. Oferty na węgiel kolumbijski były już na rynku i wynosiły około 2000 zł za tonę - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską szef jednego ze składów węglowych.

- To w niewielkim stopniu ratuje klientów przed drożyzną, raczej chodzi ratowanie energetyki 

- dodaje. 

Aleksander Brzózka, rzecznik ministerstwa klimatu i środowiska, cytowany przez portal, potwierdza przypuszczenia. Przyznał, że chodzi o "węgiel energetyczny, który trafi do elektrowni, ciepłownictwa i pozostałych odbiorców". Do gospodarstw domowych trafi w części. 

Szefowa resortu klimatu: Nie siejcie paniki. A opał podrożało 55 proc. 

Czy Polacy mają się czego bać? Anna Moskwa mówi o panice, a o jej podsycanie oskarża opozycję. "Apeluję o odpowiedzialną komunikację ze społeczeństwem" - zwróciła się do partii opozycyjnych w swoim wpisie na Twitterze. "Wprowadzanie nieuzasadnionej paniki, że nie wystarczy węgla, zachęca nieuczciwych uczestników rynku do spekulacji cenowych" - stwierdziła.

Za działaniami Polaków, którzy ogrzewają się węglem, wcale nie musi stać panika, a matematyka. Zgodnie z najnowszymi danymi Głównego Urzędu Statystycznego od stycznia do kwietnia ceny opału wzrosły o 55 proc. 

Rząd zapewnia, że szuka rozwiązania. - Chcemy stworzyć mechanizm, który będzie gwarantował, że te ceny nie będą tak wysokie, jak dzisiaj to wygląda. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie to zrobić - zapewnił na antenie Polskiego Radia wiceminister finansów Artur Soboń. O jakie rozwiązania chodzi? Tego jeszcze nie wiemy. 

Więcej o gospodarce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Posłuchaj podcastu Odc. 23: Dlaczego nie lubimy Zuckerberga? Jakich zmian potrzebuje iPhone? [Q&A]
Więcej o: