W poniedziałek w Sopocie rozpoczął się Europejski Kongres Finansowy. Podczas imprezy, która potrwa do środy, uczestnicy będą dyskutować o tym, jakie ryzyko niesie ze sobą wojna, możliwych konsekwencjach sankcji oraz sposobach na odbudowę zrujnowanej wojną gospodarki Ukrainy.
Jednym z uczestników kongresu jest Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Podczas swojego wystąpienia omówił trzy tezy związane z rozwojem sytuacji gospodarczej na świecie, w Europie i w Polsce.
- To, co dzieje się w tej chwili w gospodarce nie jest zjawiskiem krótkoterminowym, tylko mówimy o co najmniej dekadzie poważnych turbulencji gospodarczych - stwierdził szef PFR.
- Jeżeli założymy, że obecne problemy gospodarcze wynikają w dużej mierze z szoku podażowego związanego z energetyką, cenami i dostępnością surowców, zrywającymi się łańcuchami dostaw i nałożymy na to sytuację geopolityczną związaną z agresywną polityką Rosji, ale również nieustająco zbliżającym się mocniejszym konfliktem pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami, oznacza to, że mówimy o tym, że ten dotychczasowy układ światowej gospodarki oparty na wolnym handlu i globalizacji, dobiega końca - stwierdził.
Zdaniem Borysa zbliżamy się do okresu regionalizacji, gdzie główne regiony to Europa, Chiny, Indie i Stany Zjednoczone. - W mojej ocenie ta zmiana paradygmatu gospodarczego wynika w skrócie z tego, że globalizacja zderzyła się z imperializmem.
Borys podkreśla, że zmianom gospodarczym w Rosji czy Chinach nie towarzyszyły zmiany polityczne. - Te kraje pozostały krajami autokratycznymi. Rosja ujawniła w tej chwili bardzo wyraźnie swoje ambicje imperialne - stwierdził. Jego zdaniem podobne ambicje mają Chiny. - To są potężne zmiany tektoniczne w układzie geopolitycznym. Z konsekwencjami dla gospodarki - stwierdził Borys.
Jego zdaniem decyzje inwestycyjne będą podejmowane, biorąc pod uwagę nie to, gdzie jest taniej, ale to, gdzie jest bezpieczniej. - Przed nami kilka lat kształtowania się nowego ładu w gospodarce światowej podsumował Borys.
Paweł Borys ocenił też, że Europa w ciągu dekady musi zmienić swoją strategię gospodarczą albo straci swoją pozycję w światowej gospodarce. - Wspólny rynek, integracja, przyniosły wszystkim krajom bardzo wiele korzyści. Niemniej już kryzys finansowy wykazał pewne problemy strukturalne Europy, słabnącą konkurencyjność i napięcia w sektorze finansowym. Brexit był takim sygnałem, bardzo niepokojącym - stwierdził.
Zdaniem Borysa Europa jest zbyt uzależniona zarówno od rosyjskich surowców, jak i chińskiego rynku zbytu. - Część krajów, głównie Niemcy, oparły swoją politykę surowcową o import z Rosji. Ale nie dotyczy to tylko Niemiec, tylko wielu krajów naszego regionu. Ten model zakładał bycie konkurencyjnym w eksporcie tych produktów na rynek chiński. Ale to powoduje uzależnienie od dwóch bardzo autokratycznych bloków - stwierdził.
W jego ocenie to, co jest bardzo potrzebne, to większy nacisk na współpracę w UE i krajach regionu. - I jak najmocniejsze związanie się gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi w ramach umowy o wolnym handlu - dodał.
Paweł Borys ocenił też, że zmiany geopolityczne i gospodarcze to szansa dla Polski i całego regionu Europy Centralnej. - W mojej ocenie [Polska - red.] ma szansę wykonać w tej dekadzie kolejny skok rozwojowy, pomimo tych wyzwań. I umocnić się na mapie europejskiej gospodarki - stwierdził.
Więcej o gospodarce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl