Przez port w Dover ma przejechać w niedzielę około sześciu tysięcy samochodów. Nieco więcej pojawi się w pobliskim Eurotunelu w Folkestone. W piątek i sobotę ludzie spali w autach, niektórzy czekali w kolejce niemal dobę. - Trzy i pół kilometra pokonaliśmy w czternaście godzin - mówi mieszkająca na Wyspach Marta Białostocka-Krzaczek, która wyruszyła do Polski na wakacje. - Wszyscy byli sfrustrowani. Było bardzo gorąco. Ubikacji brak - wylicza rozmówczyni Polskiego Radia.
Brytyjczycy przekonują, że zawiedli Francuzi, bo przysłali za mało pograniczników. - Niestety na początku nie mieli wystarczającej liczby ludzi - powiedział BBC Mark Simmonds reprezentujący Stowarzyszenie Brytyjskich Portów. - Francuskie władze powinny przeprosić - nie ma wątpliwości posłanka z Dover, Natalie Elphicke. W podobnym tonie wypowiedzieli się kandydaci na nowego premiera: Liz Truss i Rishi Sunak. - Stawiam sprawę jasno: francuskie władze powinny działać - stwierdziła Truss. Sunak zaapelował do Paryża, by przestał przerzucać winę na brexit.
Francuski minister transportu Clement Beaune odpowiada jednak, że to nie jego kraj jest odpowiedzialny za wyjście Wielkiej Brytanii z UE i dodatkowe kontrole z tym związane.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Większość ekspertów też nie ma wątpliwości: brexit odgrywa tu ważną rolę. Unijna granica wewnętrzna zmieniła się w granicę zewnętrzną Wspólnoty. - To my powiedzieliśmy, że chcemy być obywatelami kraju trzeciego, że chcemy, by w naszych paszportach trzeba było zawsze przybijać pieczątkę - powiedział radiu LBC Simon Calder, zajmujący się w dzienniku Independent tematem komunikacji. - Opuszczenie Unii sprawiło, że wyjazd z naszego kraju jest trudniejszy - dodał. Mark Simmonds podkreślił natomiast, że jego organizacja od lat ostrzegała przed dodatkowymi kontrolami, które wydłużą kolejki po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. - Granica stała się twardsza - zauważa.
- Jeździmy tą trasą od 11 lat, zawsze o tej porze roku. Jeszcze nigdy tak nie było - podkreśla Marta Białostocka-Krzaczek. To pierwszy taki szczyt wakacyjny od czasu praktycznego wejścia w życie brexitu. W poprzednich latach trwał okres przejściowy, a potem ruch ograniczyła pandemia.
Przed scenariuszem zakorkowania się przejścia granicznego - związanym z brexitem - ostrzegało także brytyjskie Narodowe Biuro Kontroli (NAO), odpowiednik NIK. Również zarząd portu w Dover alarmował od dawna, że po rozstaniu z Unią ma za mało miejsca, by przeprowadzać kontrole. Rząd odmówił mu jednak pieniędzy na rozbudowę. Teraz resort transportu zapewnia, że inwestuje 30 milionów funtów w lepsze parkingi dla ciężarówek.