Węgiel to w ostatnich dniach temat numer jeden w Polsce. Brak surowca to w dużej mierze efekt embarga, wprowadzonego po wybuchu wojny w Ukrainie. Nasz kraj nie kupuje już węgla z Rosji, by uzupełnić krajową produkcję. W wyniku deficytu tego surowca przez kilka miesięcy ceny urosły z ok. 1000 do ponad 3000 zł za tonę. Problemem jest też dostępność - węgla w wielu składach po prostu nie ma.
Rząd, aby uspokoić nastroje związane z szybującymi cenami węgla, wprowadził dodatek węglowy. Przewiduje on, że uprawnione osoby otrzymają zapomogę w wysokości 3000 zł. Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, w rozmowie z portalem Gazeta.pl tłumaczy, że nie na wiele się on może zdać. - Jeżeli się nie da kupić węgla, to się go nie da kupić za żadne pieniądze. Będzie ciężko - mówił.
Mimo to ze strony rządowej płyną zapewnienia, że węgla na zimę nie zabraknie.
- Zapewniam, że węgla wystarczy - mówił Jarosław Kaczyński, który w ramach objazdu po kraju odwiedził w sobotę województwo wielkopolskie.
- Myślę, że jakiegoś szczególnego problemu z dostępnością węgla być nie powinno - wtórował mu w Radziłowie wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
- Chciałabym, żebyśmy nie panikowali - mówiła nowa wiceministerka klimatu Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Zapewniała, że "poradzimy sobie i z węglem, i z innymi nośnikami energii, i z gazem".
W podobnym tonie wypowiedział się również poseł PiS Krzysztof Tchórzewski, który według nieoficjalnych informacji jest rozważany jako przyszły wiceminister aktywów państwowych właśnie do spraw węgla.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Ja nie przypuszczam, że tutaj duże kłopoty są. W niedzielę byłem w rodzinnej wiosce. Praktycznie jest przekonanie, że każdy gospodarz, jak jest solidny, to już się zaopatrzył i praktycznie nie widać problemów - opowiadał Tchórzewski w rozmowie z "SE".
Poseł twierdził, że marzec był miesiącem, w którym wiele osób kupiło już węgiel na zapas.
- Nie spotkałem osoby, której albo pozostało sporo węgla z ubiegłego roku, albo kupiła, jak tylko na wiosnę zaczął drożeć. Był po 950 zł, potem skoczył na 1050 zł, zaczęły chodzić już plotki, że będzie po 1300 zł, ludzie się rzucili i w swoim zakresie zaczęli się wtedy jeszcze zaopatrywać - tłumaczył były minister energii, w rozmowie z "SE".
Krzysztof Tchórzewski relacjonuje, że "w tej części wschodniej Polski, z której pochodzi, nie widzi wielkiego strachu, że ludzie nie będą mieli czym się zimą ogrzewać". Opowiada, że ci, którzy nie kupili węgla, już teraz uzupełniają zapasy, "obcinając gałęzie w swoich lasach, bo rolnicy jednak posiadają swoje lasy".