Inflacja w lipcu wyniosła 15,5 proc. - wynika z szybkiego szacunku GUS opublikowanego przed weekendem. To wciąż oczywiście bardzo, bardzo wysoki odczyt. Ale jednak pierwszy raz od roku można powiedzieć, że inflacja się stabilizuje.
Adam Glapiński twierdzi natomiast, że dynamika wzrostu cen w Polsce zacznie się zmniejszać. A już w 2024 roku będzie na poziomie wyznaczonym przez bank centralny, czyli 2,5 proc. z odchyleniem +/- 1 pkt proc.
Swoimi refleksjami Glapiński podzielił się z tygodnikiem "Sieci". - Oczywiście mamy niezwykle dolegliwą inflację. Ona będzie się zmniejszać już po wakacjach, a w 2024 r. znajdziemy się w celu inflacyjnym - powiedział.
Szef NBP odniósł się też do kwestii ewentualnej recesji. - Wszystko na to wskazuje, że nie wejdziemy w recesję. Najbardziej pesymistyczne prognozy pokazują, że możemy mieć co najwyżej do czynienia z tzw. techniczną recesją, tempem wzrostu gospodarczego poniżej zera przez dwa kwartały - zauważył.
Prezes banku centralnego skomentował też kwestię środków z Krajowego Planu Odbudowy. Polska jako jeden z nielicznych krajów w Europie, wciąż nie otrzymała pieniędzy w ramach unijnego programu. Chodzi o kilkadziesiąt miliardów euro.
- Te fundusze byłyby przydatne, z inwestycjami wciąż jest słabo, a KPO wsparłoby wiele inwestycji. Ale nie niesie to jakiegoś przełomu gospodarczego i ma nikły wpływ na PKB. Wzmocniłby się złoty i to należałoby uznać za główny pozytywny skutek ekonomiczny pozyskania środków z KPO, bo przecież rząd realizuje już gros założeń tego planu. I te środki już pracują w gospodarce - stwierdził szef NBP.
Adam Glapiński odniósł się też do kursu polskiej waluty. Jego zdaniem twierdzenie, że jest ona zbyt słaba, jest błędem. - Gdybyśmy nie mieli własnej waluty, tym zderzakiem byłby wzrost bezrobocia i spadek aktywności gospodarczej. Tymczasem polska gospodarka nie reaguje na kryzysy wzrostem bezrobocia i spadkiem PKB, ale właśnie kursem złotego - dodał.
Szef NBP, jak już pisaliśmy, wygłosił też odważną tezę o charakterze politycznym. - Tu chodzi o zrealizowanie niemieckiego planu - obalenia rządu PiS, ustanowienia jakiegoś "rządu Tuska" i wprowadzenia nas do strefy ERM II, czyli związania złotego z euro trwałym kursem, co byłoby przedsionkiem do wprowadzenia euro - zaprognozował w rozmowie z tygodnikiem.
Glapiński mówił też o "próbie tworzenia atmosfery anarchii" oraz o licznych groźbach, które ostatnio otrzymuje.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl