Zamiast obiecanych podwyżek płac minimalnych - złość i żal. Tak wygląda sytuacja w wielu polskich szpitalach. Pensje miały pójść w górę od 1 lipca br., ale nie wszyscy to widzą na kontach. Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych przypomniała wręcz w środę w komunikacie truizm, że "zaniżanie wynagrodzeń jest niezgodne z prawem".
Jak donosi czwartkowa "Rzeczpospolita", szpitalom nie wystarcza na wypłatę podwyższonych pensji. Pogrążają je rosnące koszty i niskie wyceny świadczeń.
Przepisy są miejscami niejasne i pracodawcom trudno przyporządkować pracowników do grup zaszeregowania, od których zależą wyższe płace
- mówi cytowany przez "Rzeczpospolitą" prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Dodatkowo w kolejce po dodatkowe środki stoją m.in. pracownicy z roszczeniami np. o dodatki covidowe, podwyżek chcą pracownicy kontraktowi. Rosną też koszty mediów, sprzątania, materiałów medycznych, cateringu itd.
W sondażu przeprowadzonym przez PFS wśród dyrektorów szpitali blisko stu odpowiedziało, że szpitalne budżety się nie spinają. - Otrzymamy finansowanie wyższe o 10 proc., ale koszty działalności nam wzrosły o około 30 proc. - mówi prof. Fedorowski.
Fakty TVN donosiły, że są szpitale, które w ogóle nie dostały większej puli środków na podwyżki wynagrodzeń. Jak z kolei wyjaśniała w TOK FM Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektorka Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, diabeł tkwi w szczegółach algorytmu naliczania dodatkowych środków dla świadczeniodawców.
Są tacy, którzy mając portfel usług wysokospecjalistycznych, które zostały dobrze ocenione przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, zyskali komfort finansowy, tzn. warunki do pokrycia wzrostu wynagrodzeń personelu medycznego oraz pozostałego - bo pamiętajmy, że gdy podnosimy wynagrodzenia jednej grupie, to natychmiast odzywa się druga, która też by tego chciała. Cała reszta ma problemy. Liczne szpitale powiatowe alarmują do NFZ i Ministerstwa Zdrowia o to, że przekazanych środków nie wystarcza nawet na pokrycie zobowiązań ustawowych dotyczących minimalnego wynagrodzenia
- mówiła Gałązka-Sobotka.
Jak donosił portal rynekzdrowia.pl, część szpitali wypłaca podwyżki z nadzieją, że wkrótce otrzymają wyrównanie. Inne jednak - nawet pomimo podpisania aneksów do umów z NFZ - mają za mało środków, aby wypłacić podwyżki.
Serwis, powołując się na dane Związku Powiatów Polskich, podał, że miesięczne braki środków na zapewnienie podwyżek dla pracowników działalności podstawowej przekroczą 500 tys. zł w 26 szpitalach na ponad 150, a w pozostałych sięgną 250-400 tys. zł miesięcznie. Rynekzdrowia.pl publikuje nawet listę placówek, które nie są w stanie dać ustawowych podwyżek.
Część dyrektorów próbuje przerzucić problemy finansowe, które mają od lat, na ustawę, która weszła w życie 1 lipca, a jest to niestety zachowanie trochę nieodpowiedzialne
- mówił Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. Jednak rząd i podległe mu instytucje szukają rozwiązania. NFZ oraz Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zapowiedziały korekty w wycenie świadczeń. Do szpitali ma popłynąć kolejnych 350 mln zł.
Pytanie, czy to rozwiąże problemy, bo - jak mówiła w TOK FM Małgorzata Gałązka-Sobotka, może to być rozwiązanie "wszystkim po równo", tymczasem szczególnie potrzeby mają mniejsze, powiatowe szpitale.