Rząd po raz kolejny znalazł sposób, by wydawać państwowe pieniądze bez ujmowania ich w ustawie budżetowej. Zarówno pomoc dla uchodźców z Ukrainy, jak i tarcza antyinflacyjna czy dodatek węglowy nie mają formalnego wpływu na deficyt - twierdzi "Rzeczpospolita".
Dziennik policzył, że na różnego rodzaju programy specjalne, tarcze, dodatki, rząd wydał - poza budżetem - już 70-75 mld zł, co stanowi ok. 13 proc. planowanych na rok 2022 wydatków budżetowych. Sama tylko tarcza antyinflacyjna zmniejszy przychody państwa o ok. 30 mld zł. Ale informacji o tak poważnym ubytku w ustawie budżetowej szukać na próżno. Nie jest bowiem nowelizowana.
Mało tego, z oficjalnych danych wynika, że Polska dysponuje nadwyżką budżetową. Która zresztą rośnie - w maju wynosiła 12,1 mld zł, w czerwcu 27,7 a w lipcu 34,7 mld zł.
Jak działa mechanizm ukrywania wydatków przed kontrolą Sejmu? Rząd stosuje sztuczkę dobrze znaną z poprzednich lat. Wydatki takie jak pomoc uchodźcom (ok. 11,5 mld zł) czy czternaste emerytury (11,4 mld zł) przesuwa - a to do Funduszu Pomocy, a to do Funduszu Solidarnościowego. Kiedy pojawił się problem pieniędzy na dodatek węglowy i w tym wypadku rząd znalazł sposób, by kolejne 11,5 mld zł było z punktu widzenia budżetu niewidzialne. Środki pochodzą bowiem... z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.
Na tle tych wszystkich faktów kuriozalnie brzmią niektóre wypowiedzi przedstawicieli rządu. Na przykład ta, w której ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa zapowiedziała, że taryfy na gaz w roku 2023 zostaną najprawdopodobniej zamrożone.
- To rozwiązanie będziemy prezentować we wrześniu, tak, żeby w pełni móc odpowiedzialnie wskazać również te konsekwencje budżetowe - stwierdziła w weekend.
Tyle tylko, że - jak widać powyżej - to, co rząd zapisze w ustawie budżetowej, nie odzwierciedla realnych wydatków państwa.
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, w rozmowie z dziennikiem twierdzi, że z punktu widzenia przejrzystości działań rządu, lepiej byłoby, gdyby budżet został szybko znowelizowany. - Przede wszystkim umożliwiłoby to publiczną dyskusję na temat kierunków wykorzystania obecnej, inflacyjnej nadwyżki budżetowej. Jak można ją podzielić, by było to najbardziej sprawiedliwe i efektywnie. Tymczasem rząd decyduje sam, arbitralnie, kierując się tylko swoim interesem politycznym - stwierdza.
Budżet na rok 2022 jeszcze dosadniej ocenił dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR. - Premier nie musi pytać Sejmu o zmianę budżetu, nie musi nowelizować budżetu, nie musi prosić o opinię sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Wydatkowanie tych środków nie jest przedmiotem absolutorium rządu. To skrajna patologia, patobudżet - stwierdził ekonomista, mówiąc o projekcie ustawy zaprezentowanej w październiku. Zdaniem eksperta, już co czwarta złotówka zadłużenia jest poza kontrolą społeczną.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl