Cena ropy europejskiej - typu Brent - doszła w poniedziałkowe południe do poziomu 95,50 dolarów za baryłkę. To oznacza wzrost o niespełna 3 proc. (ok. 2,60 dolara) od rana. Amerykańska ropa - WTI - także drożeje w podobnym zakresie, obecnie jej baryłka wyceniana jest na ponad 89 dolarów.
Te wzrosty oznaczają powrót do cen raptem z końcówki poprzedniego tygodnia (z 1-2 września) i wciąż są na najniższych poziomach od ponad pół roku. Niemniej są uznawane za wyraz niepewności uczestników rynku co do konkluzji z zaplanowanego na poniedziałek spotkania OPEC+.
Rynek z niepokojem czeka na rezultaty spotkania OPEC+, czyli organizacji krajów-eksporterów ropy naftowej oraz ich sojuszników (w tym Rosji), m.in. z powodu niedawnych sugestii Arabii Saudyjskiej o możliwości cięć produkcji w celu podbicia ceny surowca.
Jak informuje agencja Reutera, powołując się na swoje źródła, jedną z opcji na stole podczas poniedziałkowego spotkania będzie - poza utrzymaniem poziom wydobycia przez kraje OPEC+ - jego zmniejszenie o 100 tys. baryłek dziennie.
Oczekuje się, że wolumeny wydobycia nie zmienią się, ale jest możliwe, że cięcia będą przynajmniej dyskutowane. Jeśli tak się stanie, to zwiększy to zmienność i niepewność na rynku - już i tak w czasie znacznego niepokoju
- komentuje dla agencji Reutera Craig Erlam, starszy analityk w spółce inwestycyjnej OANDA.
Ceny ropy na światowych rynkach wciąż mocno się wahają, ale ogólnie są od ponad trzech miesięcy w trendzie spadkowym. Wynika to m.in. z pogarszającej się koniunktury światowej (w tym w Chinach m.in. jako efekt polityki zero-COVID oraz największych od lat upałów i suszy), oraz marnych perspektyw na przyszłość.
W krajach Unii - w tym w Polsce - spowolnienie gospodarcze wynika m.in. z zacieśniania polityki pieniężnej przez banki centralne czy energetycznego szantażu Rosji. W poniedziałkowe przedpołudnie benchmarkowe ceny gazu na holenderskiej giełdzie podskoczyły o 30 proc. To efekt zakręconego kurka z gazem w rurociągu Nord Stream 1 do Niemiec.
Rynek w dalszym ciągu rozdarty jest między ryzykiem podażowym a recesyjnym. Oczekiwania dalszego, agresywniejszego zacieśniania polityki monetarnej przez ECB i Fed rynek odbiera jako zagrożenie dla utrzymania tempa wzrostu gospodarczego, a co za tym idzie popytu na paliwa. Z drugiej strony może to być jeden z argumentów dla OPEC+ w kwestii decyzji zmniejszenia limitów produkcji. Konsensus rynkowy zakłada decyzję o utrzymaniu w październiku limitów produkcji na niezmienionym poziomie. OPEC+ może zakomunikować rynkowi swoją gotowość do cięć produkcji w przyszłości
- wskazują Urszula Cieślak i Rafał Zywert, analitycy z BM Reflex.
Wciąż niepewna jest też kwestia powrotu na rynki irańskiej ropy. Na razie nie doszło do porozumienia nuklearnego pomiędzy UE i USA a Iranem.
W piątek przedstawiciele grupy G7 zadecydowali o wprowadzeniu limitu ceny rosyjskiej ropy. Rzeczniczka prezydenta USA Karine Jean-Pierre powiedziała, że celem tego posunięcia jest zmniejszenie dochodów Moskwy z eksportu ropy bez destabilizacji cen ropy na rynkach światowych.
Jean-Pierre określiła decyzję ministrów finansów grupy G7 mianem istotnego kroku.
Przechodzimy od analiz limitu cenowego na rosyjską ropę do porozumienia z krajami G7, które stanowią 50% światowej gospodarki
- powiedziała.
Rzeczniczka Białego Domu tłumaczyła, że wprowadzenie limitu ceny rosyjskiej ropy zmniejszy środki na machinę wojenna Putina, ale pozwoli na utrzymanie dostaw ropy na rynki światowe po niższych cenach.
Działania te już przynoszą rezultaty. Mamy doniesienia, że Rosja już oferuje niektórym krajom rabaty sięgające nawet 30 proc. i długoterminowe kontrakty
- oświadczyła Jean-Pierre, dodając, że pułap cenowy na rosyjską ropę jest potężnym narzędziem, ale wymaga jeszcze dopracowania szczegółów - ustalenia poziomu maksymalnej ceny oraz mechanizmów kontroli zakupów surowca.