Powody rozpoczęcia pogotowia protestacyjnego w środę przedstawiał na konferencji prasowej w Katowicach Zarząd Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność". - Jeżeli do połowy października nasze postulaty nie zostaną spełnione, to najpierw czeka nas akcja protestacyjna w Katowicach, a potem manifestacja "Solidarności" i być może innych związków zawodowych w Warszawie - powiedział Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".
Komentując politykę rządu wobec rosnącej inflacji, Kolorz stwierdził, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości odleciał". - Głównym grzechem rządu jest to, że słucha sam siebie, a nie słucha dobrych rad. To jest droga donikąd - mówił.
Związkowcy przedstawili postulaty, których spełnienie przez rząd ma doprowadzić do obniżki cen energii. Pierwszy z nich jest zniesienie obliga giełdowego, czyli "obowiązku sprzedaży całej wyprodukowanej energii na giełdzie". Zdaniem związkowców "prowadzi to do zawyżenia cen do poziomów 2-3 razy wyższych niż koszt produkcji w elektrowniach konwencjonalnych". Ponadto śląsko-dąbrowska Solidarność chce, aby rząd na najbliższym szczycie Rady Europejskiej złożył wniosek o zawieszenie systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2.
"Ostatni postulat dotyczy realizacji inwestycji w nowoczesne technologie węglowe, których katalog został zapisany w umowie społecznej dotyczącej transformacji górnictwa, podpisanej przez rząd i związki zawodowe w ubiegłym roku" - pisze w komunikacie związek.
O akcję protestacyjnej Dominik Kolorz był pytany w czwartek na antenie TVN24. - My tu na Śląsku uważamy, że większość opcji politycznych, bez względu na to, kto będzie rządził, dopada syndrom drugiej kadencji. W tej chwili chyba Prawo i Sprawiedliwość i rząd jest w takim syndromie. Odleciał (rząd - red.), ponieważ (...) nie słucha ludzi, nie słucha dołów. My też mamy swoich ekspertów, swoich uczonych, ludzi, którzy znają się na energetyce, na przemyśle i ekonomii. W tej chwili sytuacja jest taka, że rząd uznaje, że "moja racja jest najmojsza" i to jest problem - powiedział w czwartek w TVN24 Kolorz. - To nie jest tak, że my chcemy zmienić rząd. My chcemy na rządzie wymusić bardzo proste rozwiązanie, które może pomóc wielu ludziom i firmom. Nasz najważniejszy postulat dotyczy zniesienia obliga giełdowego, co spowoduje ograniczenie cen prądu co najmniej o 50 proc. - mówił.
Kolorz podkreślił, że jeśli "rząd nie zareaguje i nie spełni podstawowego postulatu" to związkowcy będą "robić swoje". - Najpierw pewnie odwiedzimy wojewodę, a potem pewnie wybierzemy się do Warszawy - dodaje.