Tylko 17 proc. osób korzystających z pieców i kotłów węglowych nie boi się o ceny ani dostępność węgla - wynika z najnowszego badania CBOS. Zdecydowana większość respondentów, bo aż 79 proc. - przewiduje, że ich gospodarstwa domowe będą miały problemy z zaopatrzeniem w ten surowiec w nadchodzącym sezonie. W przypadku 22 proc. osób troska dotyczy zbyt wysokich cen węgla, 11 proc. badanych boi się o braki surowca, a aż 46 proc. respondentów ma obawy dotyczące obu tych kwestii.
Z badania CBOS - cytowanego przez RMF24.pl - wynika, że przede wszystkim przy wykorzystaniu własnych pieców lub kotłów węglowych ogrzewa swoje domy 46 proc. Polaków.
Badanie wykazało także, że 40 proc. osób, które potrzebują węgla na zimę, nie ma żadnych zapasów tego surowca. Co więcej, kolejnych 35 proc. badanych zadeklarowało, że ich zapasy są tylko niewielkie, a następnych 15 proc. - że ich zapasy są spore, ale i tak niewystarczające na cały sezon grzewczy. Tylko mniej więcej co jedenasty respondent (9 proc.) wskazał, że węgla wystarczy mu na całą zimę.
Z danych CBOS wynika także, że większe zapasy węgla mają gospodarstwa domowe o najwyższych dochodach na głowę. Ale i w nich sytuacja nie wygląda dobrze. Tylko 30 proc. gospodarstw o dochodach na osobę rzędu 3 tys. zł i więcej deklaruje, że ma wystarczające albo przynajmniej spore zapasy surowca.
Sytuacja z dostępnością i ceną węgla jest bardzo trudna. Składy tego surowca często świecą pustkami, wciąż nie jest łatwo "załapać się" także na węgiel w sklepie internetowym Polskiej Grupy Górniczej. Tam zresztą cena surowca poszła ostatnio w górę po raz drugi w ciągu ostatniego miesiąca - tym razem o ok. 20 proc. Cena ekogroszku wzrosła z ok. 1460 zł za tonę do ok. 1770 zł, a węgla luzem z ok. 1250 zł do ponad 1500 zł. Ale w składach, w których jakieś zapasy węgla są, ceny surowca dochodzą nawet do 3 tys. zł.
Nikt nie powiedział, że węgiel, albo jakikolwiek surowiec jest lub będzie za darmo. Ten węgiel, który jest w dobrej cenie, to jest węgiel z krajowego wydobycia, ale oczywiście on nie jest w takiej ilości, że wystarczy dla wszystkich i tego nie obiecywaliśmy, obiecać nie możemy
- mówiła w Polsat News ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Jak wynika z niedawnej analizy portalu wysokienapiecie.pl, braki węgla energetycznego w Polsce mogą sięgnąć ok. 4 mln ton, i to we wcale nie najgorszym scenariuszu umiarkowanej zimy i pełnego wykorzystania portów. Istnieje ryzyko, że ten deficyt może się jeszcze powiększyć np. przy długich mrozach czy przy bezwietrznej pogodzie (uniemożliwiając produkcję energii z wiatru).
Zdaniem Rafała Zasunia z portalu wysokienapiecie.pl, polski rząd popełnił "koszmarny błąd" wprowadzając embargo na węgiel z Rosji już w kwietniu br. UE również odcięła się od surowca ze wschodu, ale dopiero od sierpnia.
Inne kraje UE spokojnie rosyjski węgiel sobie kupowały i robiły zapasy. Myśmy się odcięli od razu i teraz mamy problem
- ocenia Zasuń.
Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że "w całym sezonie grzewczym dostępność węgla będzie bardzo wysoka". Raczył jednak poradą, aby "na początku zamawiać węgiel z pewnym odroczeniem, z dostawą na grudzień lub styczeń". Do zakupów węgla "na raty" - tj. w kilku transzach - zachęcała także ministerka Moskwa.
O tym, że Polska nie będzie miała problemu z dostępnością węgla, jest także przekonany prezes NBP Adam Glapiński.
Wungla nie będzie na zimę? To są horrendalne idiotyzmy. Nic takiego nie grozi
- mówił Glapiński w zeszłym tygodniu podczas konferencji prasowej.