Ministerstwo Finansów poinformowało, że rozpoczęło transfer 13,7 mld zł do Jednostek Samorządu Terytorialnego. Środki będą dystrybuowane w trzech ratach, a pierwsze pieniądze trafią do władz lokalnych w ciągu najbliższych dni. Całość ma być wypłacona do końca roku.
Według resortu przekazane pieniądze to wyraz solidarności. - W miarę możliwości budżetowych wspieramy, samorządy w tych trudnych czasach. Dodatkowe środki w kwocie 13,7 mld zł to solidny bufor finansowy w okresie wzmożonych turbulencji zewnętrznych związanych z koniecznością ponoszenia podwyższonych kosztów funkcjonowania - powiedziała ministerka finansów Magdalena Rzeczkowska.
Samorządy, jak czytamy w komunikacie MF, będą mogły wydatkować otrzymane środki w sposób elastyczny, przeznaczając je zarówno na wydatki bieżące, jak i na inwestycje, mogą także i powinny przeznaczyć je na szczególnie istotnych obecnie, zadań z zakresu poprawy efektywności energetycznej, rozwoju odnawialnych źródeł energii oraz ograniczenia kosztów zakupu ciepła i energii ponoszonych przez odbiorców.
Część przedstawicieli władz lokalnych i opozycji podkreśla, że rząd tak naprawdę zwraca część środków, które wcześniej samorządom odebrał. Powód? Reforma Polskiego Ładu. Na jego skutek stawka PIT została zmniejszona z 17 do 12 proc. Tym samym strumień pieniędzy, który między budżet centralny a lokalny jest dzielony mniej więcej po połowie, uległ znacznemu zmniejszeniu. Odczuły to jednak tylko samorządy - budżet centralny zasila bowiem dodatkowa składka zdrowotna. Jej wysokość to 9 proc. Z tych pieniędzy powiaty, gminy, miasta i wsie nie otrzymują ani grosza.
- Jeśli chodzi o te 13 mld zł, to jest tak, że najpierw samorządom zabrano 100 zł, a dziś oddają im 50 zł, tylko robią to z pompą i nazywają, że to jest od nich. Bo zmieniając zasady dotyczące podatków ograbiono samorządy z ogromnych pieniędzy - podkreślała Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej podczas debaty w Polsat News.
Wiele władz lokalnych na rządowe pieniądze jednak czeka. Bo choć dziura została "wykopana" częściowo przez sam rząd, środki pozwolą ją załatać. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez MF do województw trafi od 30 do ok. 40 mln zł. Powiaty dostaną ok. 6 mln zł. W przypadku większych jednostek - jak miasto stołeczne Warszawa, przelew będzie większy, wyniesie nieco ponad 189 mln zł.
Część miast skrupulatnie już obliczyła, czy rządowa dotacja im się opłaci. I tak na przykład władze Bydgoszczy informują, że obniżony PIT to wpływy mniejsze o 70 mln zł. Z tabelki widocznej na stronie resortu finansów wynika, że miasto otrzyma 15 mln zł.
Finansowe skutki "czarów" nad podatkiem PIT oceniła agencja Fitch Ratings. Ta sama, która ocenia finansową wiarygodność państw. Zdaniem ekspertów zmiany w podatku PIT są dla niektórych samorządów szkodliwe. "Reforma podatkowa wpłynie negatywnie na dochody podatkowe gmin, w porównaniu do sytuacji, gdyby reforma nie została wprowadzona. W szczególności wpływa ona dochody JST z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT)" - czytamy w raporcie.
W rozmowie z Gazeta.pl Jacek Gursz, szef Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski i burmistrz Chodzieży tego typu działania rządu ocenia jako "zabawę w Robin Hooda". - Sytuacja w samorządach jest dziś taka, że różnego rodzaju oszczędności będą konieczne, jeżeli rządzący się nie opanują i nie przestaną przyzwalać na panującą drożyznę - stwierdził. - Rząd prawdopodobnie celowo dopuścił do takiej drożyzny, żeby potem udawać - to się właśnie dzieje - nowego Robin Hooda. Zwróćmy uwagę chociażby na koszt zakupu węgla dla domku jednorodzinnego na cały sezon. On teraz wynosi 15 tys. zł. W tych 15 tys. mamy prawie 3500 zł podatku VAT. Rząd oddaje, w dodatku węglowym. A przecież wcześniej nam te pieniądze wyciągnął z kieszeni - ocenia samorządowiec.
- To dotyczy emerytów, przedsiębiorców, mieszkańców, samorządów. Najpierw rząd wyciąga im z kieszeni pieniądze, a potem wspaniałomyślnie wymyśla się dziwne programy pomocowe. I - niestety - niektórzy się na to łapią - podsumował rozmówca Gazeta.pl.