Ministerstwo rodziny chce wprowadzić nowy instrument wspierający osoby zatrudnione zdalnie. Pracodawcy, którzy zdecydują się na zatrudnienie tego typu pracownika, będą mogli otrzymywać miesięcznie nawet 7200 zł. Projekt jest jednak objęty rozlicznymi obwarowaniami. Celem jest bowiem aktywizacja osób z rejonów dotkniętych ryzykiem marginalizacji społecznej.
Po pierwsze środki byłyby wypłacane, jeżeli stanowisko pracy utrzymane zostałoby przez co najmniej rok. W przypadku pracy na pół etatu, by musiałoby to być półtora roku. Kolejne kryterium dotyczy wieku. W programie uczestniczyć mogłyby osoby, które nie ukończyły 40 roku życia. Resortowi chodzi głównie o wsparcie osób, które są w początkowych fazach rozwoju rodziny.
Ministerstwo chce w ten sposób pomóc młodym matkom i ojcom, którzy sprawują opiekę nad dziećmi i łączą obowiązki domowe z zawodowymi. Inna grupa, do której zaadresowany jest program, to osoby wchodzące w dorosłe życie i podejmujące decyzje dotyczące miejsca stałego zamieszkania. Chodzi o to, by zatrzymać osoby w danej miejscowości i nie zmuszać do wyjazdu za pracą. "Instrument ten z założenia ma służyć umożliwieniu i upowszechnieniu pracy zdalnej wykonywanej w małych i średnich miejscowościach zagrożonych marginalizacją" - stwierdza resort w uzasadnieniu ustawy.
Innym elementem programu jest dodatek dla osób, które osiągnęły wiek emerytalny, ale nie zaczęły jeszcze pobierać świadczenia. Zatrudnienie takiego seniora przyniosłoby przedsiębiorcy dodatek miesięczny w wysokości 1800 zł. Byłby wypłacany przez dwa lata, a firma musiałaby zatrudnić uczestnika programu przez co najmniej kolejny rok.
Jak wyjaśnia resort, z formy pomocy na utworzenie stanowiska pracy zdalnej, mogliby skorzystać zarówno miejscowi przedsiębiorcy tworzący stanowiska pracy zdalnej, jak i pracodawcy zewnętrzni oferując możliwość takiej pracy pracownikom z małych i średnich miejscowości znacznie oddalonych od siedziby pracodawcy
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl