Zima to czas zwiększonego zapotrzebowania na niektóre surowce. Problemy z dostawami nie ograniczają się jednak tylko do węgla. Podobnie może wyglądać sytuacja z solą drogową, której cena skoczyła już o kilkaset procent.
Krzysztof Sikora, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Zielonej Górze poinformował portal wzielonej.pl, że tona soli drogowej kosztowała w ubiegłym roku poniżej 300 zł. W tym roku w przetargu pojawiła się tylko jedna oferta opiewająca na 1,5 tys. zł.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Niższe ceny podaje "Gazeta Wyborcza". Surowiec według nich kosztował od 170 do 260 zł za tonę, a dziś trzeba za niego płacić 700-750 zł. To bliższe cenom, które podawano w mediach w połowie września, np. w materiale Polsatu. "GW" dodaje, jednak że na portalach internetowych ceny wynoszą od 1,2 do 1,5 tys. zł.
Skok cen jest związany z brakiem w zaopatrzeniach, które z kolei wywołało wstrzymanie dostaw z Białorusi i Ukrainy.
"Firmy zajmujące się sprowadzaniem soli drogowej do Polski szacują, że w najbliższym sezonie zimowym 2022/2023 może zabraknąć na polskim rynku od 500 do 800 tys. ton soli" - pisał we wrześniu w interpelacji do Ministerstwa Infrastruktury poseł Jacek Protas.
Na to odpowiedziało GDDKiA, które przekazało we wrześniu, że magazyny są zapełnione w 75 proc. To natomiast więcej niż wyniosło całkowite zużycie w ubiegłym roku. Również miasta informują, że soli drogowej nie zabraknie. Pełne magazyny ma Zielona Góra i Łódź, a także Lublin.