Próbował w piecu, próbował palnikiem. "Węgiel" z Australii nie chciał zapłonąć. "Śmieci"

Czy węgiel może być ognioodporny? Przykład przedsiębiorcy z Wielkopolski, który zakupił paliwo importowane z Australii, dowodzi, że w niektórych przypadkach nie pomoże nawet palnik.

Rząd nieustannie zapewnia, że w Polsce nie zabraknie węgla, a premier Mateusz Morawiecki przekonywał, że kilka milionów ton czarnego złota jest już w polskich portach. Cóż z tego, skoro końcowy odbiorca wciąż nie może polegać na słowie, które dało mu państwo i ma trudności z zakupem opału. Najnowszy przykład to przedsiębiorca z Wielkopolski, który, chcąc się ratować, kupił egzotyczny węgiel.

Zobacz wideo Studio Biznes odc. 130

Sprowadził z Australii ognioodporny "węgiel"

Mieszkaniec Chrzypska Wielkiego zakupił węgiel, którym zamierzał ogrzewać tunel z kwiatami. Z surowcem, który pochodzi z Australii, jest jednak jeden problem. Nie pali się.

 Ten węgiel to śmieci, którymi nie da się palić w piecu

- przyznał mężczyzna w rozmowie z TVN24. 

Zapewnił, że złożył już reklamację i oczekuje od dostawcy, by rozpatrzył jego wniosek o wymianę towaru.

Odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego 'Sieniawa'Węgiel brunatny znów będzie truć. Ekspert: "Zawiera dużo rtęci i siarki"

"Węgiel", który nie chce płonąć? Pokazali to przed kamerami

By udowodnić, że surowiec sprowadzany z drugiego krańca świata faktycznie nie chce się spalić, mężczyzna przed kamerą potraktował go palnikiem. "Węgiel" rozgrzał się, ale jednak nie pojawił się płomień.

Przedsiębiorca przyznaje, że australijski "węgiel" nie jest pierwszym surowcem pochodzącym spoza kraju, którego używał. Do ogrzewania kwiatów mężczyzna wykorzystuje też paliwo pochodzące z Wenezueli. I chociaż daleko mu od polskiego surowca, to jednak przynajmniej się pali.

Węgiel brunatny (zdjęcie ilustracyjne)PGE rozpoczyna sprzedaż węgla brunatnego. Ekolodzy załamani

Morawiecki: Cztery mln ton węgla przypłynęły do polskich portów

Rząd przekonuje, że problemów z dostępnością węgla nie będzie. Premier Mateusz Morawiecki chwalił się przed kilkoma dniami, że do Polski ściągnięto już 4 miliony ton importowanego surowca. Szef rządu zapewnia, że część z tego będzie mogła trafić do odbiorców indywidualnych. Nie jest bowiem tajemnicą, że węgiel transportowany drogą morską ulega degradacji  - kruszy się, przez co w większości może być wykorzystywany jedynie w energetyce. 

- Nawet po odsianiu - 25/30 procent - powyżej miliona ton węgla przesortowanego jest dostępne dla mieszkańców, którzy mają piece IV i V generacji - przekonywał Mateusz Morawiecki. Oznaczałoby to, że z czterech milionów ton, które trafiły do Polski dla gospodarstw domowych, nadaje się co najwyżej milion. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: