Brytyjskie tabloidy już od pewnego czasu sugerowały, że dymisja Liz Truss może być jedynie kwestią czasu, a jeden z nich zorganizował "wyścig". "Daily Star" chciał sprawdzić, kto wytrwa dłużej - Liz Truss na stanowisku premierki Wielkiej Brytanii, czy główka sałaty, zanim zgnije. W tym celu prowadził nawet transmisję na YouTube, która według "Washington Post" przyciągnęła setki tysięcy widzów.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W czwartek Liz Truss ogłosiła na Downing Street, że podaje się do dymisji. To oznacza, że główka sałaty wygrała. Tabloid "Daily Star" ogłosił: "Sałata przetrwała i oficjalnie wygrała z Liz Truss. Chwała sałacie". W podobnym tonie "zwycięstwo" sałaty skomentował brytyjski serwis JOE.
Rezultat tego żartobliwego "wyścigu" skomentowała również sieć sklepów Aldi. "Co za wspaniały dzień, by być sałatą" - czytamy na Twitterze.
Tabloid "Daily Star" poszedł o krok dalej - w jednym z artykułów napisał, że główka sałaty nie potwierdza, czy zostanie nowym premierem Wielkiej Brytanii.
Dlaczego "Daily Star" wykorzystał akurat sałatę? Jak zauważył amerykański "The Washington Post", wszystko zaczęło się od niedawnego artykułu w tygodniku "The Economist". Określono w nim Liz Truss mianem "Lodowej Damy" ("The Iceberg Lady"; a angielskie słowo "iceberg" oznacza górę lodową), której kariera jako szefowej rządu może być krótsza niż żywot sałaty na sklepowych półkach (w "wyścigu" wzięła udział sałata lodowa - ang. iceberg lettuce). "Rywalizacja" sałaty z Liz Truss trwała łącznie siedem dni.
W czwartkowe południe brytyjska premierka Liz Truss ogłosiła swoją dymisję, chociaż dzień wcześniej broniła się przed wezwaniami do dymisji, mówiąc: "Jestem wojowniczką, nie poddam się". Swój urząd sprawowała zaledwie 45 dni - to najkrótsza kadencja spośród wszystkich szefów rządu Wielkiej Brytanii.
- Nie mogę już sprawować mandatu i nie mogę sprawować władzy powierzonej mi przez Partię Konserwatywną - przekazała Liz Truss w czwartek, ogłaszając swoją dymisję. Trzecia kobieta na stanowisku premierki Wielkiej Brytanii (po Margaret Thatcher i Theresie May) podkreślała, że objęła urząd w czasie "wielkiej niestabilności gospodarczej i międzynarodowej". Stwierdziła, że chciała zapewnić Brytyjczykom stabilność w trudnych czasach. Jej reformy przyniosły jednak pogłębienie kryzysu gospodarczego na Wyspach Brytyjskich.
Liz Truss od wielu dni zmagała się z buntem we własnej partii. Na jej program gospodarczy fatalnie zareagowały rynki: wzrosły raty kredytów hipotecznych, osłabł funt, Międzynarodowy Fundusz Walutowy wydał ostrzeżenie dotyczące stabilności finansów, interweniować musiał niezależny bank centralny. Na wolnorynkowy plan, skupiający się na obniżkach podatków, negatywnie zareagowali politycy prosocjalnego skrzydła Partii Konserwatywnej.
Brytyjska premierka wycofała się z planu, a kontrolę nad polityką gospodarczą przejął jej nowy minister finansów. Nowy plan był sprzeczny jednak z programem, na podstawie którego konserwatyści wybrali Liz Truss na liderkę. To z kolei wywołało niepokój wolnorynkowego skrzydła partii i wzmocniło też niezadowolenie polityków prosocjalnych, bo nowy minister zapowiadał zaciskanie pasa.
Napięcie zaostrzyła środowa dymisja szefowej MSW, doniesienia o konflikcie między nią a premierką oraz oskarżenia o to, że stronnicy szefowej rządu siłą zmuszali konserwatywnych posłów do głosowania zgodnie z linią partii.