Nie będzie już piętrzących się stosów kabli w szufladach - będzie jedna ładowarka do telefonów komórkowych, czytników, aparatów fotograficznych, słuchawek, konsoli do gier i przenośnych głośników od jesieni 2024 roku. W przypadku laptopów przepisy wejdą w życie później, bo od wiosny 2026 roku.
Wynegocjowanie regulacji w tej sprawie zajęło unijnym krajom ponad dekadę. Najpierw producenci dobrowolnie starali się ujednolicić standardy i z ponad 30 ładowarek na rynku obecnie na rynku są 3 rodzaje. Ale teraz są już przepisy, które wymuszą ujednolicone standardy.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Przepisy przewidują też zharmonizowanie szybkości ładowania. Ponadto ładowarka nie będzie już obowiązkowo sprzedawana wraz z telefonem. Szacuje się, że konsumenci na zmianach zaoszczędzą do 250 mln euro rocznie. Celem przepisów jest też zmniejszenie ilości elektroodpadów.
Dla większości producentów i użytkowników smartfonów w UE wejście w życie przepisów będzie zupełnie bezbolesne. USB C stało się popularne już lata temu, a dziś niemal każdy nowy smartfon jest wyposażony w takie właśnie gniazdo. Znajdziemy je też w wielu laptopach i akcesoriach do smartfonów lub komputerów.
Inaczej ma się jednak sprawa w przypadku urządzeń Apple. Producent ten co prawda stosuje już USB C m.in. w swoich nowych laptopach MacBookach i tabletach iPadach, ale w iPhone'ach uparcie montuje autorskie złącze Lightning, które - przynajmniej oficjalnie - uważa za lepsze. Nowe przepisy UE sprawią, że nowego iPhone'a z Lightning od jesieni 2024 już nie kupimy.
Apple, który do tej pory wyłamywał się ze wspólnych ustaleń, będzie miał trzy wyjścia. Albo się dostosuje, albo całkowicie zrezygnuje z ładowania kablem, na rzecz bezprzewodowego. Ostatnią opcją jest jeszcze wycofanie się z europejskiego rynku, ale to mało prawdopodobny scenariusz.