Kanada podniosła stopy, ale mniej niż oczekiwano. Czy to ważne? Jak najbardziej. Oto dlaczego

Rynkowymi nastrojami w ostatnim czasie sterują domysły, prognozy, oczekiwania i nadzieje na wyhamowanie tempa podwyżek stóp procentowych przez banki centralne. Nadzieje na mniejsze ruchy stóp podsycił właśnie bank centralny Kanady. Te nadzieje wiążą się z obawami o recesję. Wpływa to między innymi na kursy walut, w tym przede wszystkim notowania dolara. A te z kolei przekładają się na kondycję złotego.
Zobacz wideo Prof. Wojciechowski: Kilka lat może utrzymać się dwucyfrowa inflacja

Bank Kanady podniósł stopy procentowe, choć mniej, niż oczekiwano. Miało być o 75 punktów bazowych, jest ruch o 50 punktów w górę. Główna stopa wynosi tam teraz 3,75 proc., w ciągu roku wzrosła o 350 punktów bazowych (z 0,25 proc.). Dlaczego to ważne? Bo może być wskazówką co do ruchów innych takich instytucji, w tym przede wszystkim Fedu, amerykańskiego banku centralnego. 

Kanada podnosi stopy procentowe, ale ruch jest mniejszy od spodziewanego

Ważna jest nie tylko decyzja Kanadyjczyków, ale i jej uzasadnienie. Wcześniej, jak (niemal) wszyscy, Kanada podnosiła stopy, by zwalczać silny wzrost cen. Inflacja sięgnęła tam poziomu najwyższego od 40 lat, czyli 8,1 proc., w czerwcu tego roku, później zaczęła spowalniać. We wrześniu było to już 6,9 proc. (choć liczono na mocniejsze wyhamowanie). W całym cyklu (od marca) Bank Kanady podnosił stopy sześć razy. 

Inflacja w Kanadzie nadal wyraźnie przekracza cel inflacyjny banku centralnego (przedział 1-3 proc.) Dlatego spodziewano się, że i tym razem stopy pójdą w górę, do tego wyraźnie. Dlaczego tak się nie stało? 

Budowa (zdjęcie ilustracyjne) Rynek kredytów mieszkaniowych nie wygląda dobrze. "Mamy więc apokalipsę"

Bank w swoim komunikacie wyjaśnia, że spodziewa się spowolnienia inflacji globalnie, wraz z hamowaniem gospodarek - w Stanach Zjednoczonych (bez wzrostu PKB przez większą część roku) i strefie euro (spadek PKB w nadchodzących kwartałach), także Chiny będą mierzyć się z wyzwaniami. Według Banku Kanady wzrost globalnego PKB zwolni do około 1,5 proc. w przyszłym roku z około 3 proc. prognozowanych na ten rok.

W samej Kanadzie też ma być wyraźnie gorzej i gospodarka w 2023 roku ma urosnąć o mniej niż 1 proc. - na ten spodziewane jest 3,25 proc. wzrostu. "Skutki niedawnych podwyżek stóp procentowych przez Bank stają się widoczne we wrażliwych na stopy procentowe obszarach gospodarki: gwałtownie spadła aktywność mieszkaniowa, a wydatki gospodarstw domowych i przedsiębiorstw słabną. Również spowolnienie popytu międzynarodowego zaczyna ciążyć na eksporcie" - pisze bank w komunikacie. Podkreśla w nim jednocześnie, że inflacja pozostaje na tyle podwyższona, szczególnie jej kategorie bazowe (czyli nie ceny energii czy żywności), że stopy trzeba będzie jeszcze podnosić. Wzrost cen powinien już jednak hamować. I to widać w projekcji banku. 

Recesja? Niewykluczone

Tyle komunikat. Po nim odbyła się konferencja prasowa, na której prezes Banku Kanady Tiff Macklem odpowiadał na pytania. W tych pytaniach pojawiło się słowo recesja. Prezes zapytany o to, czy w kraju możliwa jest recesja, odpowiedział: "Tak, kilka - dwa, trzy kwartały - nieznacznie ujemnego wzrostu są tak samo prawdopodobne, jak dwa lub trzy kwartały nieznacznie dodatniego wzrostu, ale jest to znaczne spowolnienie" (cytujemy za Agencją Reutera). Stwierdził też, że "ta faza zacieśniania dobiegnie końca, zbliżamy się, ale jeszcze do tego nie doszliśmy". 

Fed będzie następny? Nadzieje osłabiają dolara

To wpisuje się w rynkowe nadzieje (i je podsyca), że faza wyraźnych podwyżek stóp procentowych się kończy (dla inwestorów w dużej części co do zasady im niższe stopy i im luźniejsza polityka monetarna banków centralnych, tym, w największym skrócie, więcej pieniędzy do dyspozycji na rynkach). Bank Kanady był postrzegany ostatnio jako jeden z najbardziej jastrzębich banków centralnych w dużych gospodarkach rozwiniętych - jastrzębi czyli taki, który chętnie ostro podnosi stopy (przeciwieństwem jest nastawienie gołębie, łagodne). Za chwilę jednak pod względem wysokości głównej stopy procentowej prześcignie go Fed. 

Wywiady Sroczyńskiego W roku wyborczym PiS wytrzaśnie pieniądze spod ziemi? "Nie wytrzaśnie"

Decyzja Amerykanów za blisko tydzień, 2 listopada. Wprawdzie wciąż oczekiwany jest wyraźny ruch w górę w zakresie stóp, bo o 75 punktów bazowych, ale jednocześnie inwestorzy zaczynają podejrzewać, że kolejne nie będą już tak silne. Te oczekiwania podsyciły w piątek doniesienia "The Wall Street Journal" o możliwej niższej podwyżce na kolejnym posiedzeniu Fed, w grudniu. Wspierają je też dane nadchodzące z gospodarki, w tym tygodniu na przykład mieliśmy informacje o fatalnych nastrojach w przemyśle (indeks PMI). Dziś (w czwartek 27 października) poznamy też decyzję Europejskiego Banku Centralnego, który cykl podwyżek zaczął bardzo późno i na tym posiedzeniu go niemal na pewno nie wyhamuje (oczekiwana jest podwyżka o 75 punktów). 

Dolar tanieje, złoty jaśnieje

Oczekiwania mniejszych podwyżek stóp w Stanach Zjednoczonych sprawiają, że z jednej strony mamy wzrosty na rynkach akcji. Z drugiej osłabia się dolar, którego notowania ostatnio wyraźnie rosły. To miało wpływ na kurs złotego - gdy dolar drożeje, to zwykle waluty rynków wschodzących, w tym polska, się osłabiają. Przez pewien czas euro było nawet słabsze od dolara, ale w środę notowania tej pary wróciły powyżej parytetu i euro znów jest mocniejsze. Niewiele, ale jednak. 

Notowania euro wobec dolara amerykańskiego, wykres 10-dniowy.Notowania euro wobec dolara amerykańskiego, wykres 10-dniowy. Źródło: stooq.pl


To pomaga umacniać się złotemu, co może też przyczynić się do osłabienia inflacji w Polsce. W czwartek 27 października rano (około 7:30) dolara mamy po 4,71 zł, euro po 4,74 zł, a franka szwajcarskiego po 4,77 zł. 

Notowania dolara amerykańskiego wobec złotego.Notowania dolara amerykańskiego wobec złotego. Źródło: stooq.pl

Notowania euro wobec złotego, wykres 10-dniowy.Notowania euro wobec złotego, wykres 10-dniowy. Źródło: stooq.pl

Słabszy dolar ma też wpływ na jeszcze jeden obszar: ceny energii, na co zwracają uwagę ekonomiści banku PKO BP. 

Więcej o: