- Zidentyfikowaliśmy incydent z zakresu cyberbezpieczeństwa. Z jakiegoś punktu wychodzi sygnał, który blokuje nasze systemy, komputery. Nie możemy nawet obsłużyć parlamentarzystów w naszej kawiarni - powiedział Kollar na konferencji prasowej.
Przewodniczący słowackiego parlamentu przekazał, że czwartkowe głosowania się nie odbędą. - Musimy ustalić, gdzie zostaliśmy zaatakowani i czy nie mamy do czynienia z awarią - dodał.
Słowackie media podały, że w czasie trwającej sesji parlamentu na agendzie znajduje się 75 projektów ustaw. Kolejne posiedzenie zaplanowano na 8 listopada.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W czwartek nie tylko słowaccy parlamentarzyści doświadczyli ataku hakerów. Przed południem zaatakowano polski Senat.
- Proszę państwa, nie wiem, czy to jest wynik naszej wczorajszej uchwały, czy tylko koincydencja, ale [...] trwa silny atak hakerski na nasze serwery - mówił w czwartek przed południem marszałek izby Tomasz Grodzki.
Po godz. 12.00 strona internetowa Senatu została przywrócona. Marszałek przekazał też, że w związku z incydentem sprawozdania są drukowane i dostarczane senatorom w wersji papierowej. - Sytuacja już, że tak powiem, zmierza ku dobremu - przekazał Grodzki.
O ataku poinformował również senator Krzysztof Kwiatkowski.
"WCZORAJ - Senat przyjął uchwałę. "O uznaniu rządu Federacji Rosyjskiej za reżim terrorystyczny". DZIŚ… trwa ATAK HAKERSKI na senackie systemy informatyczne. Pozdrawiamy trolli ze Wschodu i obiecujemy, że w swoim poparciu dla walczącej Ukrainy nie ustaniemy" - napisał senator na Twitterze.
Głos zabrał również senator KO Marcin Bosacki.
"Mamy potwierdzenie, że przynajmniej część porannego ataku na serwery Senatu nastąpiła z terytorium Rosji" - napisał na Twitterze.