Rada Programowa Aquaparku we Wrocławiu była swego rodzaju zagadką. Chociaż działała od 2019 roku, aż do teraz nikt o niej nie wiedział. W tym tygodniu jej istnienie wypłynęło niejako przypadkiem. Otóż Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta w swoim oświadczeniu majątkowym podał, że za zasiadanie w niej otrzymał w tym roku 20 tys.zł i 26 tys. zł w latach 2020-2021 - opisuje "Gazeta Wyborcza". Informacje o radzie najpierw próbowała zdobyć Akcja Miasto, której aktywiści natrafili na nią, gdy sprawdzali składy wrocławskich spółek.
"Gazeta Wrocławska" podaje, że Rada Programowa Aquaparku we Wrocławiu powstała w 2019 w związku z rozbudową obiektu na Borowskiej oraz budową aquaparków na osiedlach Wrocławia. Rzecznik placówki wyjaśniał, że z tego powodu wśród członków rady znaleźli się specjaliści i eksperci od budownictwa, przetargów publicznych, HR, rachunkowości, samorządności, zdrowia publicznego, zarządzania projektowego, finansów publicznych, edukacji czy nowych technologii.
W ten sposób Wrocław miał oszczędzić na ekspertyzach. Zamiast zewnętrznych ekspertyz - miastu mieli pomagać specjaliści dostępni na miejscu, z których konsultacji w każdej chwili można skorzystać. Co więcej, sam skład rady ma być zmienny i dobierany w odpowiedzi na aktualne potrzeby. Zazwyczaj liczy ona około 10 osób.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Lokalne media informują, że rzeczywiście w skład rady wchodzą eksperci, jak np. prof. Jerzy Jasieńko z Wydziału Budownictwa PWr, z którym konsultowano szczegóły przebudowy. Mają w niej jednak również zasiadać bliscy współpracownicy Jacka Sutryka i urzędnicy miejscy.
"W skład rady programowej wchodzą dobrzy znajomi Kaliszczaka [Grzegorz Kaliszczak to prezes miejskiej spółki Aqupark - red.] i Sutryka, np. Włodzimierz Patalas, sekretarz miasta" - czytamy w artykule zamieszczonym z kolei na stronie lokalnego serwisu "Super Expressu". Jak informuje serwis, powołując się na informatora, który również zasiada w radzie, w jej skład wchodzi także Bohdan Aniszczyk, radny z klubu Sutryka. - Proszę mi uwierzyć, że nie ma w niej ludzi przypadkowych - mówi informator serwisu wroclaw.se.pl.
W artykule czytamy również, za co między innymi członkowie rady dostają miesięczne wynagrodzenie w kwocie około dwóch tysięcy złotych. - Podsuwamy zarządowi różne innowacje, ciekawe rozwiązania - wyjaśnia członek rady w rozmowie z "Super Expressem". - Jakiś czas temu zaproponowaliśmy, aby w bufecie pojawiły się zdrowe sałatki i przekąski. Ludzie jak pływają, to głodnieją. Ale na samym pomyśle się nie skończyło. Później sami testowaliśmy te sałatki. Muszę przyznać, że są dobre - dodaje.
Członkowie Rady Programowej Aquaparku walnie spotykają się minimum dwa razy w roku. Poza spotkaniami mają służyć "głosem doradczym i analitycznym na co dzień" - wyjaśnia "Gazecie Wrocławskiej" Tomasz Sikora, rzecznik prasowy Aquaparku. W zamian, za to otrzymują wynagrodzenie w wysokości 2000 zł miesięcznie.
Dziennikarze po odkryciu rady działającej przy Aquaparku zaczęli uważniej przyglądać się innym wrocławskim instytucjom. "Gazeta Wrocławska" informuje, że również w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu funkcjonuje podobna rada nazwana - "Komitetem Programowym". Podobnie jak w przypadku Rady Programowej Aquaparku, w jej skład wchodzi 11 osób, w tym urzędnicy miejscy, opozycyjni radni sejmiku, a nawet prezes aquaparku.