W otoczeniu rynkowym mamy wszystkie składniki taniejących paliw. Notowania ropy naftowej w perspektywie tygodnia spadają (choć w sam piątek rano widać ruch w górę), rosną obawy o spowolnienie gospodarcze, przede wszystkim w Chinach (rekordowe dzienne zakażenia koronawirusem i polityka zero COVID) - a niższy rozwój gospodarczy to mniejsze zapotrzebowanie na surowiec. Negocjacje w UE dotyczące limitu cenowego na rosyjską ropę na razie utknęły w rozczarowującym miejscu (a nisko ustawiony limit oznacza mniejszą presję na dostępność surowca). Do tego polski złoty wciąż jest relatywnie mocny wobec głównych walut, zwłaszcza dolara, w którym rozliczane są zakupy surowca przez rafinerie.
No i ceny paliw na polskich stacjach spadają. Według środowego raportu portalu e-petrol cena litra oleju napędowego to średnio 7,79 zł - o 5 groszy mniej niż przed tygodniem. Diesel tanieje najmocniej, ale spadają też ceny innych paliw - benzyna Pb95 jest tańsza o 3 grosze - kosztuje średnio 6,59 zł za litr i autogaz - 2,99 zł/l. Najtańsza benzyna jest w województwach śląskim, świętokrzyskim i łódzkim (6,50 zł/l), najdroższa w zachodniopomorskim (6,60 zł/l). Olej napędowy najtaniej zatankujemy w łódzkim (średnio 7,59 zł/l), a najwięcej za to paliwo trzeba zapłacić średnio na Podlasiu (7,71 zł/l).
To oczywiście są nadal wysokie poziomy, choć kierowcy (i przedsiębiorcy wielu branż) z pewnością odetchnęli z ulgą w momencie, gdy ceny oleju napędowego zaczęły oddalać się od 9 zł w kierunku południowym.
Spadki będą się jeszcze zapewne dokonywać w kolejnych dniach - mogą sięgać jeszcze nawet kilkunastu groszy w skrajnych przypadkach, bo w obecnej chwili marża stacji jest niezła, a zwyżki cen w hurcie nie widać
- komentuje dla Next.gazeta.pl dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw portalu e-petrol. Spadki potwierdza także inny branżowy portal, także regularnie śledzący ceny paliw. Według danych firmy Refleks, które dostaliśmy w piątek rano (dotyczą stanu na czwartek, czyli są nieco "nowsze" od raportu e-petrol), benzyna 95-tka koszt średnio w kraju 6,58 zł za litr - o 4 grosze mniej niż przed tygodniem. Tankowanie diesla to wydatek średnio 7,74 zł za litr - spadek o 6 groszy.
A co nas czeka za kilka tygodni, kiedy - zgodnie z zaleceniem KE - Polska będzie musiała przywrócić wyższy (23 proc.) VAT na paliwa i akcyzę?
Podbicie cen po zniesieniu ulgi VAT-owskiej w prostym przeliczeniu oznaczałoby podwyżkę o ok. 90 gr dla benzyn i 1,10 zł dla diesla, ale możliwe, że stacje będą próbowały łagodzić szok kosztem własnej marży - o ile będzie to możliwe w sytuacji rynkowej. Nie podejrzewam jednak, aby zmiana była nieodczuwalna dla Polaków - zmiana na plus, czyli podwyżka, będzie raczej pewna i szybka, już w pierwszych dniach nowego roku
- szacuje analityk. Inny z ekspertów w rozmowie z Łukaszem Kijkiem w programie "Studio Biznes" nie wykluczał, że cena oleju napędowego może dobić do 10 zł za litr.
Politycy od kilku dni zapewniają, że będą starać się ograniczyć skalę tych podwyżek. - Komisja Europejska zakwestionowała i kazała nam przywrócić VAT w pełnej wysokości i musimy to wykonać. Zrobimy wszystko, żeby jak najmniej Polacy to odczuli - mówił we wtorek w rozmowie na antenie radiowej Trójki minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Dodawał, że będzie apelować do państwowych spółek, by zmniejszały swoje zyski, co miałoby pomóc w ograniczeniu podwyżek cen paliw.
Premier Mateusz Morawiecki w środę w Sulejówku mówił z kolei, że rząd pracuje nad sposobami na zahamowanie wzrostów, zastrzegając, że poziom cen zależy też w dużym stopniu od sytuacji na rynku surowców i notowań walutowych.
Prezes Orlenu w środę zapewnił, że już robi wszystko, by paliwa były jak najtańsze i zamierza dalej działać w tym kierunku. "W związku z wytycznymi KE skutkującymi podwyższeniem VAT na paliwa do 23 proc. wykorzystamy efekty synergii zrealizowanych fuzji, by zmiany jak najmniej odczuli kierowcy. Już robimy wszystko, aby utrzymać stabilne ceny paliw w Polsce i cały czas są one jednymi z najniższych w całej UE" - napisał Daniel Obajtek na Twitterze.