"W ciągu ostatnich kilku dni mamy na różnych rynkach do czynienia z doniesieniami medialnymi, które dotyczą obecności Ikea na Białorusi przed 2022 rokiem, w tym też zarzutów wykorzystywania więźniów do pracy przymusowej przez naszych poddostawców. W Ikea traktujemy te doniesienia bardzo poważnie i jesteśmy nimi zaniepokojeni" - czytamy w komunikacie opublikowanym 28 listopada.
Sieć podkreśla, że jest przeciwna pracy przymusowej i niewolniczej. "Prowadzimy dochodzenie w sprawie zarzutów. Na razie nie znaleźliśmy żadnych dowodów, które potwierdzałyby tezy zawarte w doniesieniach medialnych. Na wszystkich rynkach, na których jesteśmy obecni, wyraźnie zaznaczamy, że w naszej działalności nie ma miejsca na łamanie praw człowieka, takie jak praca przymusowa i niewolnicza" - zaznacza Ikea.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W komunikacie wyjaśniono również, że ze względu na nieprzewidywalność sytuacji w kontekście poszanowania praw człowieka na Białorusi sieć podjęła w czerwcu 2021 roku decyzję o wstrzymaniu rozwoju działalności w tym kraju.
Jednocześnie badaliśmy dalej możliwości całkowitego wycofania się z Białorusi w taki sposób, aby nie odbiło się to niekorzystnie na sytuacji życiowej tysięcy osób zatrudnianych przez nas czy to bezpośrednio, czy pośrednio. Wojna w Ukrainie i międzynarodowe sankcje przyspieszyły nasze plany w tym względzie. W czerwcu 2022 roku Ikea podjęła decyzję o opuszczeniu kraju i rozwiązaniu umów z naszymi dostawcami
- czytamy.
Sieć Ikea wyjaśnia, że podczas obecności na Białorusi przeprowadzała regularne kontrole i "nie stwierdzono żadnych znaczących uchybień". Jednocześnie zaznaczono, że "żaden system nie zabezpiecza w pełni przed wszelkim ryzykiem". "Gdyby dotarły do nas jakiekolwiek sygnały wskazujące na niewłaściwe postępowanie, natychmiast byśmy na nie zareagowali i wszczęlibyśmy dochodzenie" - podsumowuje Ikea.
Dziennikarze francuskiego portalu śledczego Disclose w publikacji zamieszczonej 17 listopada podali, że Ikea, choć wstrzymała eksport i import z oraz do Rosji i Białorusi, to nie zerwała kontaktów z białoruskimi poddostawcami. Jak czytamy w analizie, białoruska firma tekstylna - Mogotex - odpowiedzialna za dostarczanie szwedzkiej firmie obrusów, zasłon czy ręczników, miała współpracować z co najmniej czterema koloniami karnymi na Białorusi.
Wymieniono m.in. kolonię IK-15. - To miejsce absolutnego horroru, gdzie kaci Łukaszenki robią, co chcą - powiedział portalowi 19-letni Cichan Klukacz, który spędził w tej kolonii karnej dziewięć miesięcy (w latach 2021-2022) za udział w demonstracji przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. - Krążyły pogłoski, że produkty kolonii były eksportowane do Europy - powiedział Klukacz.
Mogotex miał również kupować wyroby z Zakładu Karnego dla Nieletnich IK-2. Z tym samym zakładem współpracowała także firma Borwood, która dostarczała IKEI drewno na meble. Znane z brutalności i tortur zakłady miały płacić więźniom od dwóch do pięciu rubli miesięcznie (gdy średnia pensja w kraju wynosiła 1600 rubli). Z ustaleń dziennikarzy Disclose wynika, że co najmniej 10 białoruskich podwykonawców Ikei w ciągu 10 lat współpracowało z koloniami karnymi.
Politolog Jawheni Kryżanowski w rozmowie z portalem powiedział, że praca więźniów kolonii karnych stanowi bardzo rozwinięty sektor białoruskiej gospodarki. W samych koloniach powstają firmy, które prowadzą sprzedaż online. Taką stronę ma np. więzienie Rypp 5, które reklamuje sofy i meble, które są eksportowane do Rosji, ale też Niemiec i Francji. Meble z tej firmy skupuje spółka Ivatsevichdrev, która jest partnerem biznesowym Ikei.