Unijne kraje zwróciły się do Komisji Europejskiej przed kilkoma dniami o zaktualizowanie oceny dotyczącej przyjmowanych zmian w przepisach przez Budapeszt. KE swoją analizę opublikowała pod koniec listopada, a węgierski parlament przyjmował kolejne ustawy w tym tygodniu.
Komisja, choć doceniła wysiłek Węgier, to uznała, że zmiany w przepisach są niewystarczające. "Pomimo działań podjętych przez Węgry, istnieje wciąż ryzyko dla unijnego budżetu i nie zmieniły tego ostatnie zmiany legislacyjne przyjęte przez Węgry" - napisał Johannes Hahn, komisarz do spraw budżetu, w liście do czeskiej prezydencji, podkreślając, że ocena Komisji pozostaje w mocy.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Teraz unijne kraje podejmą ostateczną decyzję. Mają na to czas do 19 grudnia. Kwestia zablokowania 30 proc. środków (7,5 mld euro) z unijnego budżetu jest w pakiecie razem z węgierskim planem odbudowy (KPO), który musi zostać zatwierdzony do końca roku - w przeciwnym razie Budapeszt straci 70 procent z puli 5,8 mld euro.
Państwa członkowskie do tej pory zwlekały z decyzjami, bo Węgry blokowały pakiet pomocowy dla Ukrainy w wysokości 18 miliardów euro. - Niestety nie możemy przyjąć pakietu w całości, ale nie rezygnujemy z naszych ambicji. Rozpoczniemy od stycznia wypłaty dla Ukrainy, będziemy szukać rozwiązania wspieranego przez 26 państw członkowskich - mówił czeski minister Zbynek Stanjura.
Z wielu stolic płyną sygnały, że bez zgody Budapesztu na pakiet tanich pożyczek dla Ukrainy, węgierski plan odbudowy nie będzie zatwierdzony w tym roku i przyjęty zostanie także wniosek dotyczący zamrożenia funduszy z unijnego budżetu.