Przemysław Czarnek w czwartek (29 grudnia) był gościem w Radiu Zet. Minister edukacji i nauki zapowiedział zwolnienia nauczycieli, które nie wystartują co prawda w 2023 roku, ale możliwe, że zaczną się już w 2024 roku.
- Jeszcze nie w przyszłym roku zwolnienia nauczycieli, ale w perspektywie dwóch-trzech lat na 100 proc. tak. Zwłaszcza w szkołach średnich. Wiedzą to dyrektorzy liceów. Choćby takich, jak w Prudniku, którzy nie zatrudniają dodatkowo nauczycieli, wolą dać nadgodziny - mówił Przemysław Czarnek w internetowej części programu "Gość Radia Zet".
Na pytanie o to, dlaczego takie kroki mają być podjęte, minister stwierdził, że w Polsce - mimo prorodzinnych programów Prawa i Sprawiedliwości - nadal rodzi się za mało dzieci. - Wchodzi potężny niż demograficzny, zwłaszcza do szkół średnich, i to będzie powodowało, że nauczycieli będzie tam za dużo. Trzeba przygotować rozwiązania, które pozwoliłyby na odejście na emeryturę - wyjaśnił polityk.
Przemysław Czarnek oszacował, że zwolnionych będzie nawet około 100 tys. nauczycieli, w perspektywie wspomnianych wyżej dwóch-trzech lat. - W 2023 roku jeszcze nikogo, ale w 2024 roku część - zapowiada minister. Na pytanie, czy nauczyciele konkretnych specjalizacji i przedmiotów powinni bardziej niż inni obawiać się utraty pracy, Czarnek odpowiedział, że dotyczy to "wszystkich nauczycieli". - Mniej przychodzi dzieci, to jest mniej WF-u, biologii, chemii, polskiego, fizyki - stwierdził polityk.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Przy okazji minister edukacji zapowiedział powrót do wcześniejszej emerytury zawodowej dla nauczycieli. - Musimy wrócić do tego rozwiązania, by dać możliwość przejścia na emeryturę w perspektywie dwóch-trzech lat wszystkim, którzy będą mieli wcześniejsze uprawnienia emerytalne - dodał. MEiN chce uchwalić stosowną ustawę "jeszcze w pierwszym półroczu 2023 roku".
Czarnek zapewnił, że nie zamierza zaprzestać rozmów ze związkami, jednak nie liczy na to, że będzie lubiany w tym gronie. - Ja nie jestem od tego, żeby być miłowany, nie jestem też od tego, żeby być lubiany. Ja nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie ktoś lubił czy nie lubił. Jestem ministrem edukacji, rozmawiam na argumenty - odpowiedział.