Między 1 a 22 grudnia liczba przypadków grypy oraz jej podejrzeń wyniosła ponad 750 tysięcy. W pierwszych ośmiu dniach stycznia podobnych przypadków było 306,6 tys. Eksperci nie mają wątpliwości, że liczby te będą przede wszystkim rosnąć. - Szczyt zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne jest dopiero przed nami - przestrzegają lekarze. - Szczyt epidemii będziemy mieć pod koniec lutego - mówił z kolei minister zdrowia Adam Niedzielski.
Choroba wiąże się z lekami czy zwolnieniami lekarskimi, a co za tym idzie większymi wydatkami obywateli i stratami firm. "Rzeczpospolita" wyliczyła, ile epidemia kosztuje pacjentów, przedsiębiorców i gospodarkę. W pierwszym tygodniu stycznia wydatki te miały wynieść od 131 do 162 mln zł, czyli w perspektywie miesiąca mogą przekroczyć nawet 500 mln złotych.
Po pierwsze leki, na które - według dziennikarzy "Rzeczpospolitej" - Polacy wydają ok. 80 zł. Mowa o podstawowych medykamentach na katar, kaszel, gorączkę i ból gardła. Antybiotyk to kolejne 30 złotych. Według wyliczeń gazety tygodniowe wydatki na same leki w sumie mogą dobić nawet do 46 mln złotych. Co ważne, to kwota oparta o wyliczenia na podstawie liczby osób, które zgłosiły się do lekarza. Wielu Polaków zdecydowało się kupić leki bez wcześniejszej konsultacji, dlatego ta kwota może być jeszcze wyższa.
Po drugie - zwolnienia lekarskie. W samym grudniu liczba osób, które skorzystały ze zwolnienia lekarskiego, sięgała 2 milionów. Dane za styczeń nie są jeszcze znane. "Rzeczpospolita" przyjęła, że przeciętny chory na grypę zostaje w domu przez tydzień, a co piąty - dwa razy dłużej. Warto też podkreślić, że zwolnienia lekarskie biorą nie tylko chorzy, ale również rodzice, którzy zostają w domu opiekować się dzieckiem.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Przyjmując, więc, że zasiłek chorobowy wynosi średnio ok. 107 zł za dzień, to koszt wszystkich zwolnień wynosi ok. 100 mln zł. "Rzeczpospolita" uzupełnia, że epidemia zmniejsza również wydajność pracy tych, którzy pracują z grypą, a firmy niejednokrotnie muszą szukać pracowników tymczasowych. Jeśli taka sytuacja dotyczyłaby co 20. osoby na zwolnieniu, to dodatkowy tygodniowy koszt wyniósłby 16 mln zł.
Choroba więc pociąga za sobą wiele negatywnych konsekwencji. Z tego powodu lekarze apelują, żeby zapobiegać dalszemu rozprzestrzenianiu się epidemii poprzez szczepienia. - Przeciwko grypie wciąż można się zaszczepić. I wciąż warto. Moment kulminacyjny, w którym odnotowujemy najwięcej zachorowań przenoszonych drogą powietrzną to styczeń-marzec - wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Bartosz Fiałek.