Wyspecjalizowani analitycy Ministerstwa Finansów wzięli pod lupę kilkadziesiąt kont powiązanych z archidiecezją lwowską. Bliższe przyjrzenie się historii transakcji z pięciu ostatnich lat skłoniło Generalnego Inspektora Informacji Finansowe (GIIF) do złożenia powiadomienia do prokuratury. Istnieje podejrzenie, że konta były wykorzystywane do obracania sporą sumą pieniędzy - chodzi o 60 mln zł.
Jak ustalił TVN24, śledztwo w sprawie nie zostało jednak podjęte, nie ma też decyzji o odmówieniu jego wszczęcia. Dokumenty, jak twierdzi portal, wędrują z biurka na biurko.
Sprawa archidiecezji lwowskiej jest jednym z kilku najbardziej gorących kartofli w kraju, które każdy z nas próbuje przerzucić komuś innemu. Do wszczęcia śledztwa trzeba ogromnej odwagi, do odmowy wszczęcia nawet większej
- mówi jeden ze śledczych pragnących zachować anonimowość.
Dlaczego jednak fiskus zainteresował się rachunkami powiązanymi z diecezją? To w rozmowie z portalem wyjaśnił inny urzędnik, który również nie ujawnia tożsamości.
- W przypadku archidiecezji lwowskiej analitykom banku, który prowadził rachunki, a następnie ludziom z GIIF wyskoczyło mnóstwo transakcji, które przypominają mechanizmy prania brudnych pieniędzy
- stwierdził.
Mieczysław Józef Mokrzycki, arcybiskup metropolita lwowski, twierdzi, że o nieprawidłowościach nie ma mowy. - Nikt z mojej rodziny ani żadne inne osoby nie wykorzystują tych pieniędzy do własnych celów. Są one własnością archidiecezji lwowskiej i są przeznaczane na cele zgodnie z intencjami ofiarodawców - stwierdził w oświadczeniu dla TVN24.