Joe Biden zaskoczył świat nieoczekiwanie pojawiając się w Kijowie. Prezydent USA stanął ramię w ramię z prezydentem Ukrainy. Obaj przywódcy wygłosili przemówienie. - Mam ogromny szacunek, podziw dla Ukraińców. Nie poddaliście się, nie ulegliście, świat jest pod wrażeniem - mówił Biden. - To pierwsza od 15 lat wizyta prezydenta USA w Ukrainie. Jest to najważniejsza wizyta w całej historii stosunków amerykańsko-ukraińskich - odpowiadział mu Zełenski.
Co oznacza ta nagła, wręcz szokująca wizyta? W rozmowie z Gazeta.pl wyjaśnił to płk rez. dr Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie:
Joe Biden stanął tam, gdzie stanąć chciał Władimir Putin. Amerykański prezydent swoją wizytą uniemożliwił wizytę rosyjskiego przywódcy, a swoją postawą zjednoczył Zachód i uratował Ukrainę. Ta wizyta to uderzenie w czuły punkt, wielki cios dla wizerunku Putina, podkopanie jego pozycji
- stwierdził rozmówca Gazeta.pl
Jego zdaniem pojawienie się Bidena w kraju ogarniętym wojną pokazuje, jak słaba jest pozycja rosyjskiego przywódcy.
Gdy rosyjski prezydent snuje się po jakimś bunkrze, amerykański przywódca, nie zważając na dźwięki syreny alarmowej, co jest wyrazem osobistej odwagi, staje obok Wołodymyra Zełenskiego
- dodał.
Zdaniem dr Piotra Łukasiewicza, niezapowiedziana wizyta amerykańskiego prezydenta może być traktowana jako pokaz siły.
Stany Zjednoczone organizując tak skomplikowaną wizytę, udowodniły, ile potrafią. I pokazały symbolicznie, że Rosja tę wojnę przegrywa, albo już przegrała. Rosja przegrała na poziomie politycznym, cywilizacyjnym, strategicznym. Wizyta Joe Bidena jest symbolem tego, że plan Putina się nie powiódł.
Ekspert zwrócił też uwagę na wyzwania, przed którymi staje Ukraina. Musi być gotowa na to, że rosyjskie ataki będą się nasilać.
- Ukraińcy muszą się oczywiście liczyć z ryzykiem rosyjskiej ofensywy, która już ruszyła w postaci rozpoznawania słabych punktów ukraińskiej obrony. Można spodziewać się jej wzmacniania. Możliwe, że jest jeszcze trochę czasu, by na to uderzenie się przygotować, by dostarczyć kluczowe zachodnie czołgi, wytrzymać ten napór - stwierdził.
Jego zdaniem sąsiad Polski ma szanse na odparcie ataku. - Ukraina ma już solidną obronę przeciwlotniczą i otrzymała sporą pomoc militarną, ale wciąż jej potrzebuje. Miejmy nadzieję, że wizyta amerykańskiego prezydenta to dobry prognostyk - podsumował.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl