Minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk powiedział dziś (w środę 29 marca) podczas przerwy w posiedzeniu rolniczego "okrągłego stołu", że polski rząd wystąpi do Komisji Europejskiej o zastosowanie klauzuli ochronnej dotyczącej granicy polsko-ukraińskiej. Rozporządzenie znoszące ograniczenia w imporcie przewiduje taką klauzulę, gdy są zakłócenia na rynku. - Uznajemy, że takie zakłócenia są - mówił Kowalczyk.
Minister Kowalczyk mówił, że jedną z propozycji działań na rynku zbóż przedstawioną dziś podczas obrad "okrągłego stołu" są dopłaty do sprzedanej kukurydzy i pszenicy. Ma to być od 150 do 250 zł do tony. Wysokość dopłaty ma zależeć od województwa. - To jest program, który został zatwierdzony. Maksymalna kwota ograniczająca to jest 60 proc. średniego plonu - podkreślał Kowalczyk.
Kolejną propozycją są dopłaty do transportu zbóż do portów nadbałtyckich lub zagranicy. Minister rolnictwa mówił, że rozwiązanie zostało złożone do Rady Ministrów. Natomiast firmy, które skupiły zboże od polskich rolników i mają straty, otrzymają pomoc kredytową. - To jest pomoc, którą będzie realizował Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa - dodał.
- Ostatnia rzecz to uruchomienie kredytów preferencyjnych i płynnościowych dla rolników - zapowiedział Kowalczyk. Linia kredytowa ma wynosić 10 mld zł. Jak mówił, szczegóły mają zostać omówione z rolnikami. - Chodzi o to, żeby rolnicy mieli możliwość zakupów nawozów czy spłacenia kredytów, które są w tym momencie droższe i doskwierają rolnikom - wskazał.
Kowalczyk zapowiedział m.in. ułatwienia w budowie magazynów zbożowych i silosów oraz dopłaty do budowy silosów. Mówił, że zostaną wprowadzone mocniejsze kontrole żywności sprowadzanej z Ukrainy, a towary będą wpuszczane do Polski dopiero po sprawdzeniu, czy nie ma żadnego niebezpieczeństwa jeśli chodzi o żywność.
Wypowiedź Kowalczyka skomentował lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. - Minister chciał skończyć spotkanie na podstawie obietnic. Powiedziałem, że ja nie kończę, ja nie wyjdę, jeśli nie dostanę dokumentu, pod którym podpiszą się też inne organizacje - relacjonował w TVN24.
To jest budowanie rozlazłego państwa na zasiłku. Nie usłyszeliśmy żadnych informacji, które mają pokazać, że rolnictwo będzie mogło żyć własnym życiem i zarabiać na siebie. Rolnicy mają być uzależnieni od dopłacania pieniędzy? Taka polityka skończy się tym, że najpierw skończą nam się pieniądze, a potem skończy nam się żywność
- tłumaczył.
Kołodziejczak skomentował rozwiązania zaprezentowane przez Kowalczyka. - Jeżeli te propozycje zostaną w taki sposób zostawione, ja stąd nie wychodzę. Walczymy o polską żywność. Nie wybieram się nigdzie z ministerstwa, jeżeli nie zostaną zmienione podstawowe zapisy - podkreślił.
Po godz. 20:00 lider AgroUnii przekazał w TVN24, że rolnicy zostaną w Ministerstwie Rolnictwa tak długo, aż ich postulaty zostaną przyjęte. - Minister Kowalczyk zrobił szopkę. Spotkanie trwało prawie sześć godzin. Wysłuchał uwag rolników. Na koniec zaproponował swoje rozwiązania - powiedział Kołodziejczak. Wyjaśnił, że Kowalczyk wręczył rolnikom "świstki", które w ocenie ministra mają być ustaleniami.
Tymczasem Kołodziejczak podkreślił, że nie ma żadnych ustaleń. - Nie odniósł się do żadnych uwag - dodał. Lider AgroUnii ogłosił, że w ramach protestu zostaje na noc w ministerstwie. Wcześniej Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolnego i stowarzyszenia "Oszukana Wieś" mówił, że nie zostaną w ministerstwie.
[AKTUALIZACJA] O 23:00 Michał Kołodziejczak opuścił gmach resortu rolnictwa i wystąpił przed dziennikarzami. - Na pewno można było więcej osiągnąć - odpowiedział na pytanie dziennikarza, czy rolnicy są zadowoleni po wielogodzinnych rozmowach z przedstawicielami rządu. - Doszło do pewnego kompromisu pomiędzy wszystkimi organizacjami - dodał.
Dzisiejszy rolniczy "okrągły stół" był efektem załamania sytuacji na krajowym rynku wskutek importu około 2,8 miliona ton zbóż z ogarniętej wojną Ukrainy.