- Musimy zmienić sposób myślenia o mieszkalnictwie i rozpocząć wielki program społecznego budownictwa - mówiła podczas niedzielnej konwencji programowej Lewicy Magdalena Biejat, posłanka i współprzewodnicząca partii Razem. Na czym ma polegać ten wielki program? Biejat zapowiedziała m.in. ścisłą współpracę z samorządami "na zasadzie: państwo płaci, samorządy budują mieszkania na wynajem". Środki budżetowe na budownictwo samorządowe miałyby od 2024 r. wzrosnąć z 1,5 mld zł do co najmniej 10 mld zł, a w kolejnych latach jeszcze iść w górę. Plan Lewicy to oddanie 300 tys. nowych mieszkań na wynajem w ciągu jednej kadencji. Dla pokazania skali - w 2022 r. oddano łącznie w Polsce do użytku ok. 238,6 tys. mieszkań (wszystkich - deweloperskich, jednorodzinnych budowanych indywidualnie, spółdzielczych, komunalnych itd.) i był to najlepszy wynik od ponad 40 lat. Warto jednak zwrócić uwagę, że spośród tych ok. 238,6 tys. mieszkań tylko niecałe 3,8 tys. to były lokale inne niż wybudowane samodzielnie albo przez deweloperów. Innymi słowy - budownictwo komunalne czy społeczne w Polsce po prostu leży. - To ambitny, ale realny cel - mówiła o planie budowy 300 tys. nowych mieszkań na wynajem Magdalena Biejat.
- Te mieszkania mają być dostępne nie tylko dla osób najmniej zarabiających, ale też dla klasy średniej - aby osoby, których nie stać na kredyt, ale zarabiają za dużo, żeby dostać mieszkanie komunalne, również mogły z tego programu skorzystać - wskazywała współprzewodnicząca partii Razem. Dodała, że rządowa agencja zapewniałaby też samorządom bezzwrotne stuprocentowe dofinansowanie remontów mieszkań socjalnych, które nie nadają się do zamieszkania. Posłanka zapowiedziała też powołanie do życia Ministerstwa Mieszkalnictwa.
Dziś w Polsce nikt nie odpowiada za ten strategiczny dla gospodarki sektor, państwo całkowicie abdykowało. Sprawy mieszkalnictwa są przerzucane z ministerstwa do ministerstwa niczym gorący kartofel. To absurd
- przekonywała. Jednocześnie skrytykowała pomysł Koalicji Obywatelskiej dotyczący nieoprocentowanych kredytów mieszkaniowych. - Od takiego programu mieszkań nie przybędzie, przybędzie za to zysków dla banków i deweloperów. Na koniec trzeba będzie ustawić się w kolejce po dwa razy droższe mieszkanie - mówiła Biejat.
Wiele diagnoz oraz rozwiązań, które wskazała na swojej konwencji Lewica, przedstawiał pod koniec marca w rozmowie z Gazeta.pl dr Adam Czerniak, dyrektor ds. badań Polityka Insight i kierownik Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w SGH. Dr Czerniak mówił m.in. o gigantycznej luce czynszowej w Polsce, czyli właśnie opisywanej przez posłankę Biejat grupie osób, których nie stać na kredyt, ale jednocześnie zarabiają za dużo, żeby dostać mieszkanie np. komunalne, socjalne czy nawet załapać się na społeczne budownictwo czynszowe.
Luka czynszowa była szacowana na 50-60 proc. osób, a obecnie może nawet zbliżyła się do 80 proc. społeczeństwa. To są osoby, które są de facto przywiązane do obecnego miejsca zamieszkania - nie mają szans na to, żeby np. wyprowadzić się od rodziców
- szacował dr Czerniak w rozmowie z Gazeta.pl. Mówił, że zasypywanie luki czynszowej jest konieczne i należy to zrobić m.in. poprzez rozbudowę programów mieszkalnictwa społecznego. - Mam na myśli TBS-y, SIM-y, może społeczne agencje najmu. Na koniec potrzebne są także programy, które zwiększą dostępność mieszkań komunalnych i socjalnych - mówił rozmówca Gazeta.pl. Sugerował także m.in. utworzenie ministerstwa ds. mieszkalnictwa, a także zwracał uwagę na niedobór mieszkań w Polsce oraz ich przeludnienie - i związaną z tym konieczność budowy nowych lokali, a nie tylko nakręcania popytu tanimi kredytami.
Podczas niedzielnej konwencji programowej Lewica nie koncentrowała się wyłącznie wokół debat mieszkaniowych. Zapowiedziała też m.in. 100 tys. nowych miejsc w żłobkach, 20-procentowe podwyżki dla budżetówki, wzrost inwestycji z 16 do 25 proc. PKB, 10 mld zł na unowocześnienie szpitali, budowę nowoczesnych fabryk leków, 22 mld zł na wsparcie małych biznesów czy 5,5 mld zł na zeroemisyjne środki transportu i OZE. Część z tych planów byłaby finansowana z odblokowanych środków z unijnego Funduszu Odbudowy.