Ładunek nadany przez rosyjską firmę Novatek, objętą sankcjami, dwukrotnie miał zostać przyjęty przez port w Gdyni - podaje WP.pl. Sugeruje tym samym, że mogło dojść do naruszenia sankcji nałożonych na firmy bezpośrednio powiązane z rosyjskimi oligarchami. Za Novatekiem, gigantem handlu gazem, stoją bowiem dwaj oligarchowie blisko związani z rosyjskim prezydentem.
Pikanterii doniesieniom serwisu dodaje fakt, że spółka-córka Novateku, która w Polsce sprzedawała m.in. gaz LPG, tankowany przez kierowców, w marcu została przejęta przez polskie władze. Spółka-matka wciąż jednak robi interesy na całym świecie. W jaki sposób jednak dostarczyła towar do Polski, skoro jest objęta sankcjami?
Odpowiedź na to pytanie nie jest do końca jasna. Wiadomo tylko, że w marcu z terminala należącego do Novateku, znajdującego się w Ust-Łudze, wypłynęły dwa ładunki. Oba przewiózł do portu w Gdyni statek należący do greckiej firmy, pływający pod banderą Wysp Marshalla. Adwokat Krzysztof Borkowski z kancelarii KZ Legal, specjalista w zakresie prawa międzynarodowego i transakcji handlowych w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnia, że przyjęcie ładunku nadanego w terminalu należącym do rosyjskiej firmy nie powinno mieć miejsca.
- Fakt nadania ładunku z terminalu należącego do podmiotu wpisanego na listę sankcyjną stanowi naruszenie sankcji w rozumieniu obowiązujących przepisów prawa. Zgodnie z polską ustawą o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego, w ramach środków stosowanych wobec osób wpisanych na listę sankcyjną, stosuje się odpowiednio środki - mówi.
Krajowa Administracja Skarbowa przyznaje, że ładunki, o których mowa, faktycznie dotarły do portu w Gdyni. Dlaczego nie zostały jednak zablokowane? KAS twierdzi, że... nie było ku temu podstaw.
"Każdy ładunek z Rosji, który wpływa statkiem do portów w Gdyni/Gdańsku, podlega analizie pod kątem możliwości zastosowania sankcji unijnych i krajowych, wprowadzonych w związku z wojną w Ukrainie. W przypadku obu ładunków, o którym mowa, taka analiza była prowadzona. Nie stwierdzono jednak, aby istniały podstawy do zastosowania sankcji, czy to gospodarczych, czy też podmiotowych" - czytamy w dokumencie przesłanym WP. Pada w nim też dość istotne zdanie.
"Nadawca obu ładunków nie znajdował się w unijnym lub polskim wykazie podmiotów objętych sankcjami"
- twierdzą urzędnicy.
Zdaniem ekspertów przy nakładaniu sankcji kluczowe jest to, kto jest właścicielem terminala, z którego ładunek nadano. Krajowa Administracja Skarbowa wszystkich wątpliwości w tej kwestii jednak nie wyjaśnia. Powołuje się na tajemnicę celną.
W 2022 roku Polska sprowadziła z Rosji gaz LPG wart 710 mln euro. To najwięcej w Unii Europejskiej, import pozostałych krajów UE wart był 417 mln euro. Gaz LPG sprzedawany jest m.in. na stacjach Orlen.
Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: